O tym dlaczego warto być wolontariuszem, o swoich doświadczeniach, sukcesach, a także obawach związanych z pracą opowiada Pani Ewa Chwiejczak, wolontariuszka Domu Sąsiedzkiego - Klubu Osiedlowego SURMA, która do dwóch lat prowadzi zajęcia z angielskiego dla seniorów.

cropped bannersurma

Jak to się stało, że została Pani wolontariuszką w Klubie Osiedlowym SURMA?
Ewa Chwiejczak: To było dwa lata temu, jeszcze studiuję, więc mam dużo wolnego czasu i chciałam znaleźć właśnie wolontariat, ponieważ nie mogłam sobie pozwolić na pracę pełnoetatową. Miałam zajęcia trzy-cztery razy w tygodniu, a mimo wszystko miałam dużo wolnego czasu. Chciałam znaleźć coś, co mogłabym robić dla innych, ale też dla siebie. Jako wolontariusz uczę języka angielskiego i to też studiuję, uczę seniorów. Jak znalazłam to ogłoszenie to pomyślałam, że mogłabym też sama dużo skorzystać.
Jakie były Pani motywację do podjęcia współpracy?
E. Ch.: Chciałam robić coś dla innych. Mieszkam w tym mieście, nie jestem z Warszawy, a korzystam z różnych rzeczy, które oferuję miasto. Chciałam też pomóc innym ludziom, dać coś od siebie. Może moja motywacja trochę się zmieniła w trakcie. Kiedy zaczęłam prowadzić zajęcia i zobaczyłam jakie to jest ważne dla tych ludzi, jak oni poznają się w grupie i że to naprawdę nie chodzi tylko o ten angielski, on jest tylko gdzieś drugorzędną kwestią, a o poznanie siebie nawzajem, spotkanie się, wyjście z domu, i to sprawiło, że poczułam, że to jest ważne, że robię coś, co rzeczywiście ma jakiś wpływ na życie drugiego człowieka. Prowadzenie zajęć to też rodzaj doświadczenia zawodowego. Ja się normalnie przygotowuje na zajęcia, to się niczym nie różni od tego jak mam praktyki i rzeczywiście już chodzę do szkoły, gdzie muszę prowadzić lekcję profesjonalnie, przygotowywanie materiałów, dostosowywanie ich do potrzeb uczniów, ponieważ nie ma podręczników dla seniorów, wszystko muszę wyszukiwać sama, tworzyć sama, ale to nie jest dla mnie jakieś uciążliwy obowiązek.
Największy Pani sukces podczas pracy?
E. Ch.: Myślę, że to są takie małe sukcesy moich uczniów, którzy przychodzą i mówią, że byli za granicą i są w stanie mniej więcej się porozumieć, bo są to osoby, które w ogóle się nie uczyły wcześniej angielskiego. Bardzo często zdradzają, że chyba nie przyjdą więcej razy, bo to już nie dla nich, nie było ich na jedynych zajęciach, a mimo wszystko przychodzą i opowiadają jak np. ktoś ich zaczepił na ulicy, o coś zapytał i byli wstanie zrozumieć, a nawet jakoś tam pokierować tą osobę. Coś takiego jest dla mnie dużym sukcesem.

22338875 1643583525692760 3357794336514478470 o
Jakie są wg Pani trzy największe wartości płynące z wolontariatu?
E. Ch.: Nauka empatii i odczuwania, postawienia się w sytuacji drugiego człowieka, przyjęcie jego perspektywy, to mi bardzo pomogło. Druga rzecz to współpraca z ludźmi. To nie jest takie oczywiste i tego nie uczą nas na studiach jak rzeczywiście dogadać się i zwrócić uwagę na potrzeby drugiej osoby, wypracować jakiś kompromis. Trzecia wartość to otwartość na drugiego człowieka, nie zamykanie się w sobie, tylko spędzanie czasu z innymi ludźmi, poznawanie ich.
Pojawiły się jakieś trudności podczas Pani pracy?
E. Ch.: Nie pojawiły się, ale miałam takie wątpliwości, że mogą się pojawić, bo jest duża różnica wieku. Ja też nie jestem doświadczonym nauczycielem, dopiero zaczynam, więc obawiałam się trochę tego, że może będą mieli nierealne wymagania albo że będą mnie pouczać. Nic takiego się nie pojawiło. Nie wiem jak to wygląda w innych grupach, w mojej grupie wszyscy są bardzo pomocni względem siebie, komunikują o swoich potrzebach, nikt nie zgłasza żadnych sprzeciwów, pretensji, dlaczego to tak wygląda, a nie inaczej. Nie no, jak najbardziej same pozytywy, naprawdę. [śmiech]

23000008 1665174670200312 7436640731411687044 o
Co by Pani doradziła osobie, która nie jest pewna czy wolontariat jest dla niej?
E. Ch.: Myślę, że wolontariat jest dla każdego, zdecydowanie. Są różne rodzaje zaangażowania się i uważam, że każdy mógłby coś znaleźć dla siebie. Zresztą chyba to dobrze widać, bo różne szkoły mają wolontariat, dzieci się tym zajmują i nawet osoby na emeryturze, więc przekrój wiekowy jest bardzo szeroki. Ja bym doradziła znalezienie takiego miejsca, gdzie można się sprawdzić, niekoniecznie raz na tydzień, czy kilka razy, tylko może wziąć udział w jakiejś akcji. Może nawet raz w roku, jeżeli ktoś nie ma czasu. Tylko rzeczywiście zaangażować się. Wolontariat nie obliguje do jakiś strasznie długich umów, jeżeli to nie jest to dla nas satysfakcjonujące, to zawsze możemy to przerwać, ale myślę, że warto spróbować, ponieważ to są doświadczenia, których w pracy nie nabędziemy, ale zyskujemy i my i oni. Dlatego doradziłabym, żeby może nie zakładać sobie jakichś ambitnych celów, że będziemy trzy razy w tygodniu gdzieś tam pomagać, coś robić, tylko może nawet raz w miesiącu, raz na rok, są różne akcję. To daję nam szansę żeby zorientować się czy to jest dla nas. Cieszę się, że wolontariat w Polsce się rozwija, bo dużo na zajęciach mówią u nas, że na zachodzie rzeczywiście wiele osób jest zaangażowanych w wolontariat, a w Polsce to chyba dopiero startuje, ale jest mnóstwo miejsc i patrząc po SURMIE widzę, że wiele osób jest zainteresowanych uczestnictwem i dawaniem czegoś z sobie. To jest potrzebne, szczególnie w miastach, gdzie jest anonimowości i wszyscy jesteśmy zamknięci.

Rozmowa: Monika Makuch
Zdjęcia użyczone przez Klub Osiedlowy SURMA
?>

Wolontariat w Miejscach Aktywności Lokalnej i Domach Sąsiedzkich to ogromna wartość dla całej Warszawy i jej mieszkańców. Tego typu miejsc otwartych przybywa w mieście z każdym miesiącem! Więcej o idei MAL dowiesz się ze strony Warszawa Lokalna. Sprawdź także jakich zadań mogą się podjąć wolontariusze w innym Domu Sąsiedzkim - 'Szmulowizna' czytając wywiad z animatorką Luizą Poredą

SURMA