Od stycznia przy ulicy Łochowskiej na warszawskich Szmulkach działa Dom Sąsiedzki „Szmulowizna”. O idei tego miejsca oraz korzyściach wynikających z wolontariatu lokalnego opowiada animatorka Luiza Poreda.

 

Na czym polega idea domu sąsiedzkiego?
Luiza Poreda: Przede wszystkim chodzi o aktywizację lokalnej społeczności, żeby poznała się i zaczęła myśleć o tym miejscu, jak o swojej przestrzeni, w której można coś ciekawego zrobić i że to ma sens. Takie domy sąsiedzkie w każdym rejonie inaczej funkcjonują, wszystko zależy od ludzi jacy się wokół tego obracają. My staramy się wyciągnąć ludzi z domu i przekonać ich, że naprawdę warto u nas działać. Tutaj potrzeba aktywizacji jest bardzo duża, jest już też sporo osób, które szukają miejsc, do których mogliby przyjść sami lub z dziećmi i podziałać. Zależy nam też bardzo na zmobilizowaniu dzieciaków do tego, żeby miały ochotę robić coś więcej, niż tylko biegać po ulicach i podwórkach. Chcemy tym dzieciakom pokazać, że można robić fajne kreatywne rzeczy, że naprawdę warto. Jeszcze nam to średnio wychodzi, bo one czasem przychodzą na warsztaty jak na skazanie. Myślę, że podstawowym założeniem jest ofiarowanie ludziom przestrzeni i pokazanie im możliwości. Myślę, że to jest taka najważniejsza idea.

Co się dzieje w Waszym domu sąsiedzkim?
L.P.: Warsztaty dla dzieci robimy 5 dni w tygodniu - organizujemy zajęcia taneczne, odrabianie lekcji, okazjonalne warsztaty np. kartki na Dzień Mamy czy Dzień Taty, zajęcia upcyklingowe, wymiany językowe. Mamy Artystyczny Piątek, podczas którego robimy pokazy filmowe, naukę szycia na maszynie, czasami jest spotkanie z lokalnym artystą. Jeżeli chodzi o dorosłych to robimy zajęcia ruchowe. Mamy też spotkania rewitalizacyjne, podczas których ludzie mogą się dowiedzieć, co się dzieje w okolicy w kwestii rewitalizacji Pragi. W niedziele organizujemy śniadania sąsiedzkie ,na których często robimy warsztaty z gotowania, dzieci bardzo się w to angażują. Mamy też stałą wymianę ciuchową, każdy może przynieść ubranie, każdy może sobie coś wziąć. To fajnie działa. Od początku maja działa też u nas siódma w Warszawie Jadłodzielnia. Jest szafeczka, lodówka, ludzie przynoszą jedzenie, jak ktoś jest głodny, to przychodzi i bierze, co potrzebuje.

4

Jaka jest rola „Szmulowizny” w dzielnicy?
L.P.: Nie powiedziałabym, że to jest inicjatywa ogólnodzielnicowa, bo to jednak działa bardzo lokalnie na Szmulkach, do nas trafiają przede wszystkim osoby z sąsiedztwa. Mamy już sporo sąsiadów, którzy zżyli się z tym miejscem i przychodzą regularnie, jak jest czas, to też pomagają nam przy śniadaniach sąsiedzkich czy innych inicjatywach. Widzę, że dzięki temu sąsiedzi zaczynają się poznawać.

Jaka role w waszych działaniach odgrywa wolontariat?
L.P.: Na razie wolontariusze od czasu do czasu robią różne warsztaty z dzieciakami. Mamy też wolontariuszkę, która pomaga nam zorganizować ogród społeczny. Fajnie by było znaleźć osoby, które są w stanie mocno zaangażować się w idee tego miejsca. Mamy tu wielkie pole do działania.

Kto może zostać u Was wolontariuszem? Jakie cechy i umiejętności powinna posiadać taka osoba?
L.P.: Przydałby się ktoś, kto studiuje pedagogikę albo resocjalizację. To nie może być ktoś, kto się przestraszy tego, że czasami zaglądają tu bezdomni, że ktoś czasem jest pod wpływem alkoholu i czasem trzeba poprosić o opuszczenie lokalu. Agresywnych zachowań do tej pory nie było. Przydałby się może chłopak/mężczyzna, który mógłby coś zorganizować dla chłopców, na przykład zajęcia sportowe. Szukamy osób, które mogłyby się zaangażować w bycie tutaj z nami, nawet nie robienie czegoś konkretnego, tylko po prostu rozmawianie z ludźmi, wspieranie nas na bieżąco. Fajnie, jakby to był ktoś, kto lubi pracować z dziećmi i ma do nich cierpliwość, bo tutaj trzeba tej cierpliwości trochę więcej, niż zwykle.

5 21

6

Ile trzeba mieć czasu żeby się zaangażować w Wasze działania?
L.P.: Każdemu mówimy: będziesz pracować tyle, ile chcesz. Konieczne jest dla nas ustalenie z taką osobą, ile dni może u nas przeznaczyć na wolontariat. Jeżeli tego nie ustalamy, to się później wszystko rozmywa i widzimy wolontariusza raz na dwa miesiące. Idealna sytuacja byłaby taka, że wolontariusze byliby u nas codziennie, żebyśmy działali razem. Mamy mnóstwo pracy promocyjno-organizacyjnej, a jak przychodzą ludzie, to trzeba z nimi przecież zawsze porozmawiać.

Jakie są wg Ciebie trzy największe korzyści wynikające z wolontariatu lokalnego?
L.P.: Na pewno zaangażowanie się w to, co się dzieje we własnej okolicy. Zapoznanie się ze środowiskiem, w którym się żyje, poznanie ludzi i też wywieranie jakiegoś wpływu na to, jak wygląda rzeczywistość, w której jest się na co dzień.

Jak byś zachęciła osobę, która nie jest pewna, czy wolontariat w „Szmulowiźnie” jest dla niej?
L.P.: Powiedziałabym, że jeżeli ktoś szczerze lubi wyzwania i chce się bardzo dużo nauczyć w pracy z ludźmi, to jest to idealne miejsce do niego. Myślę, że w niewielu miejscach można się tak wiele nauczyć o pracy z dziećmi, czy dorosłymi, jak w domach sąsiedzkich. To miejsce jest niesamowicie intensywnym doświadczeniem. Moim zdaniem bezcennym, na cały życie.

Rozmowa: Monika Makuch
Zdjęcia przekazane przez Dom Sąsiedzki "Szmulowizna"

?>

Wolontariat w Miejscach Aktywności Lokalnej i Domach Sąsiedzkich to ogromna wartość dla całej Warszawy i jej mieszkańców. Tego typu miejsc otwartych przybywa w mieście z każdym miesiącem! Więcej o idei MAL dowiesz się ze strony Warszawa Lokalna. Sprawdź także jakich zadań mogą się podjąć wolontariusze w innym Domu Sąsiedzkim - 'Klubie Osiedlowym SURMA' czytając wywiad z ochotniczką Ewą Chwiejczak.

 Szumowizna