O wolontariacie w Domu Pomocy Społecznej „Leśny” i Centrum Alzheimera rozmawiamy z Natalią Ciwoniuk - studentką psychologii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.


Natalio, czym zajmujesz się na co dzień?

Natalia Ciwoniuk: Obecnie jestem studentką trzeciego roku psychologii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Zdecydowałam się na wybór specjalności klinicznej. Działam trochę w Kole Naukowym Studentów Psychologii UKSW. W wolnym czasie lubię tańczyć, czytać książki, oglądać dobre kino i spotykać się z przyjaciółmi.

Gdzie jesteś wolontariuszką i na czym polegają Twoje zadania?

N.C.: Pomagam jako wolontariuszka w dwóch ośrodkach. Jeden z nich to Centrum Alzheimera - odwiedzam tam zarówno mieszkańców części całodobowej, jak i pensjonariuszy Domu Dziennego. Wspieram ich w codziennych czynnościach, pomagam w prowadzeniu zajęć terapeutycznych, biorę też udział w różnych wydarzeniach organizowanych przez Centrum Alzheimera. Drugą placówką, z którą współpracuję jest Dom Pomocy Społecznej „Leśny” – ośrodek o profilu psychiatrycznym. Tam z kolei moje zadania polegają głównie na rozmowach z mieszkańcami, dotrzymywaniu im towarzystwa, urozmaicaniu wolnego czasu poprzez wykonywanie wspólnych aktywności, np. czytanie oraz interpretację wierszy lub wykonywanie ozdób z papieru.

40252598 240825226624561 1502875182186889216 n


Skąd wziął się pomysł na taką formę aktywności?

N.C.: Myślę, że zainspirował mnie mój kierunek studiów. Uznałam, że wolontariat w Domu Pomocy Społecznej „Leśny”, jak i w Centrum Alzheimera będzie dla mnie okazją do pogłębienia wiedzy z zakresu psychologii klinicznej, która mnie bardzo interesuje. Stwierdziłam, że oprócz tego mogłabym zrobić coś dobrego.

Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z wolontariatem?

N.C.: Najpierw zostałam wolontariuszką w „Leśnym”. Pamiętam, że mój starszy kolega ze studiów zachęcił mnie do tego, aby wybrać się do Domu Pomocy Społecznej, więc spróbowałam, spodobało mi się i zostałam. W Centrum Alzheimera zaczęłam się pojawiać kilka miesięcy później. Wakacje się zbliżały, pomyślałam, że fajnie byłoby dobrze spożytkować ten czas, więc postanowiłam rozejrzeć się za kolejnym ciekawym wolontariatem.

Co właściwie zmotywowało Cię do działania na rzecz osób chorych, samotnych, narażonych na wykluczenie społeczne?

N.C.: Myślę, że trudna sytuacja tych osób jest dla mnie motywacją. Większość osób, które odwiedzam ubolewa nad brakiem towarzystwa lub odizolowaniem od świata. Kiedy widzi się cierpienie drugiego człowieka, rodzi się w nas współczucie i chęć uczynienia jego życia lepszym, przyjemniejszym. Wiele osób potrzebuje pomocy, a niewiele wystarczy, aby dać im odrobinę wsparcia. Nikt nie chce chorować, być samotnym lub dyskryminowanym przez społeczeństwo.

Czego nauczyło Cię to doświadczenie?

N.C.: Dzięki temu, że zostałam wolontariuszką, miałam możliwość udoskonalenia moich umiejętności interpersonalnych i poznania własnych granic w kontakcie z drugą osobą. Odnoszę wrażenie, że stałam się bardziej empatyczna i wyrozumiała, a zarazem nauczyłam się bycia asertywną. Mam w sobie więcej cierpliwości i otwartości na problemy, z którymi borykają się różni ludzie. Sądzę, że doświadczenie wolontariatu uczy mnie większej pokory wobec życia, dystansu do samej siebie oraz akceptacji tego, że istnieją rzeczy, na które nie mam wpływu lub których nie jestem w stanie kontrolować. Poszerzyłam swoją wiedzę na temat zaburzeń psychicznych i zobaczyłam, jak to wygląda w praktyce.

Twoje najlepsze wspomnienie z wolontariatu to?

N.C.: Trudno zdecydować. Dużo ich było. Chyba najlepiej wspominam takie chwile, w których uświadamiałam sobie, że to, co robię jako wolontariuszka jest ważne i ma sens. Były to momenty, gdy widziałam radość w oczach innych ludzi, gdy dostawałam od nich jakieś drobiazgi w ramach wdzięczności – na przykład jedna pani podarowała mi kasztana na jesiennym spacerze. To było bardzo miłe, poczułam się doceniona.

W Warszawie funkcjonuje kilkanaście domów pomocy społecznej. Jak myślisz, czy każdy z nas mógłby zostać wolontariuszem w tego typu placówce?

N.C.: Myślę, że każdy może spróbować, jednak nie gwarantuję, że każdy się w tym odnajdzie, ponieważ ludzie nie są tacy sami, mają odmienne charaktery czy predyspozycje. Mimo to, nie należy się zniechęcać, początki przecież bywają trudne. Pamiętajmy, że istnieją różnorodne formy wolontariatu, więc warto próbować swoich sił w innych miejscach. Nawet jeśli ktoś poczuje, że wolontariat w tego typu placówce „nie jest dla niego”, to dzięki takiemu doświadczeniu dowiaduje się o sobie nowych rzeczy, z czym umie sobie radzić, co wydaje mu się trudne i nad czym powinien jeszcze popracować.

Czy myślisz, że doświadczenie z wolontariatu zaprocentuje na przyszłość?

N.C.: Tak, jestem tego pewna. Nie tylko dlatego, że wrażliwość, którą kształtuje we mnie wolontariat przyda mi się w zawodzie psychologa, ale również dlatego, że jest ona potrzebna w ogólnych relacjach z ludźmi. Zdobywam też doświadczenie w kontakcie z osobami cierpiącymi na zaburzenia psychiczne i chciałabym z nimi w przyszłości pracować.

Czy zachęciłabyś innych do podjęcia wolontariatu?

N.C.: Oczywiście, uważam, że każda forma pomocy daje dużą dawkę satysfakcji z samego siebie, podnosi poczucie własnej wartości, a także otwiera na drugiego człowieka. Wszelkie pozytywne informacje zwrotne od osób, którym się pomaga są bardzo cenne i budujące. Mam na myśli każdy uśmiech, każde „dziękuję” czy też inne miłe słowa. Wtedy pojawia się poczucie, że to, co się robi rzeczywiście ma sens i przynosi owoce. Zachęcam w szczególności studentów psychologii lub innych kierunków społecznych, gdyż dzięki wolontariatowi mogą zdobyć doświadczenie, które przyda im się w przyszłej pracy zawodowej.

Bardzo dziękuję za inspirującą rozmowę!


Rozmawiała: Dorota Kaczmarek, portal www.ochotnicy.waw.pl, Urząd m.st. Warszawy.

Zdjęcie: przekazane przez Natalię Ciwoniuk

 

Jeśli jesteś zainteresowany/a wolontariatem w DPS, sprawdź aktualne oferty w kategorii "pomoc społeczna".

Poznaj również szczegóły rozmowy z Marcinem Hakielem: "Wolontariat w Centrum Alzheimera daje mi przyjemność".