„Praca nad dokumentami i digitalizacja to jest podstawa”, ale czy tylko tym zajmują się osoby zatrudnione w muzealnych archiwach? O tym, jak wygląda praca w Archiwach Artystek i Artystów Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie oraz jakie działania mogą w nich realizować wolontariuszki i wolontariusze, opowiadają w rozmowie Magdalena Drągowska oraz Julia Majewska.

Jakie były początki wolontariatu w Archiwum Artystek i Artystów Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie?

Magdalena Drągowska: Pracę w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie rozpoczęłam w 2015 roku i od razu trafiłam do Archiwum Artystek i Artystów MSN. Wówczas przestrzeń wystawienniczą stanowił Pawilon Emilka przy ul. Pańskiej, a nasze zbiory archiwalne znajdowały się w jej podziemiach. To były wspaniałe czasy budowania i rozwoju Muzeum. Momentami partyzantka. W jednym pokoju znajdowało się archiwum, dział IT oraz Towarzystwo Przyjaciół Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Właśnie wtedy zaczęliśmy też współpracę wolontaryjną. W takim małym pokoju cztery na pięć metrów mieściła się czwórka pracowników i szóstka wolontariuszy, nasze biurka, komputery, komputery do naprawy, skanery, publikacje Towarzystwa i nasze zbiory do skanowania. Ciągle ktoś rozmawiał przez telefon, wchodził i wychodził. Mieliśmy tam dwa skanery A4 i tak zaczęła się nasza przygoda digitalizacyjna. Wbrew pozorom, to był czas współpracy we wspaniałej familiarnej atmosferze. Wówczas potrzebowaliśmy pomocy wolontariuszy właśnie do digitalizacji naszych zbiorów, które publikowaliśmy i nadal publikujemy na stronie Muzeum. W 2016 roku Archiwa AiA przenieśliśmy na 9 piętro Pałacu Kultury i Nauki, gdzie mamy dużo miejsca i warunki do pracy w skupieniu. Wolontariuszki i wolontariusze przechodzą u nas szkolenie. Niektórzy trafiają do nas z doświadczeniem i wiedzą zdobytą we własnym zakresie i zdarza się, że to my uczymy się od nich.

Kobieta w kasku i kamizelce odblaskowej w pokoju z białymi ścianami.

A jak teraz, po kilku latach wygląda wolontariat? Kto się na niego zgłasza?

M.D.: Praca z materiałami archiwalnymi i ich digitalizacja to jest nasze podstawowe działanie, w którym potrzebujemy pomocy. Pracujemy z rękopisami, listami, kliszami, odbitkami, rysunkami, które opracowujemy merytorycznie według naszych wypracowanych standardów. Staramy się wprowadzać przyjazną atmosferę i przede wszystkim badać, czym dany kandydat/kandydatka chciałby/chciałaby się dokładnie zajmować. Mamy długą rozmowę, podczas której poznajemy się lepiej. W pierwszych latach głównie wolontariuszkami i wolontariuszami były/byli studentki i studenci bardzo często związani z historią sztuki, kulturoznawstwem czy też artyści. W tej chwili, szczególnie przy pracy z Archiwum Neonów, pojawiają ludzie z różnych środowisk i w różnym wieku, także rodziny, na przykład matki z córkami. Mamy także świetnie działającą komórkę senioralną. Seniorzy są naprawdę zainteresowani współpracą z Archiwami. Jest u nas na przykład starsze małżeństwo, z którym przy okazji pracy lubimy rozmawiać i wymieniać się różnymi doświadczeniami. To jest naprawdę bardzo przyjemne. U nas zawsze znajdzie się czas na kawę, herbatę czy ciasto. Za chwilę będziemy się pakować w związku z przenosinami do nowego budynku na placu Defilad, więc na moment się „zwiniemy” - podejrzewam, że też kolejne pomysły dla wolontariuszy będą związane z pomocą przy pakowaniu zbiorów. Ale jak już na powrót „rozwiniemy” się po otwarciu nowego budynku Muzeum, będziemy wtedy na pewno mieli szeroki wachlarz zadań do zaoferowania.

W jaki sposób można dołączyć do wolontariatu w Archiwum MSN-u?

M.D.: Najprościej wejść na stronę Muzeum i tam znaleźć odpowiednią zakładkę przy dziale edukacyjnym. Mamy wspaniałe osoby, które się zajmują wolontariatem. W tym dziale pracują osoby, które mają wysoki poziom umiejętności interpersonalnych.


Kim jesteś? Co robisz na co dzień?

Julia Majewska: Na co dzień, w życiu [śmiech]? Jestem Doktorantką Szkoły Doktorskiej Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Warszawskiego i w ramach swoich studiów przygotowuję projekt doktorski o warszawskich neonach doby PRL-u, które analizuję w kontekście dyskursu historii sztuki. Na co dzień współpracuję z Archiwami Artystek i Artystów Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Projekty neonów analizuję pod względem naukowym, ale opracowuję je także pod względem archiwalnym polegającym na katalogowaniu zbiorów Archiwum Neonów. Roboczo nasze zbiory nazywamy Archiwum Neonów Warszawy lub Archiwum „Reklamy”.

Spoglądająca ponad ramieniem w kamerę młoda kobieta w koku i zielonym swetrze.

A tak konkretniej, czym zajmujesz się w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie?

J.M.: Kiedy przyszłam do MSN Archiwum „Reklamy” stało nieruszone. Często było tak, że jakiś dokument leżał w jednym pudle i dotyczył projektu neonu, który znajdował się sto pudeł dalej. To wszystko trzeba było razem zebrać i stworzyć system katalogowania zbiorów, bo tutejszych neonowych projektów nikt wcześniej nie poddał kwerendzie. W Archiwach Artystek i Artystów opracowuję Archiwum Neonów od podstaw. Proces ten polega przede wszystkim na stworzeniu podstawowego katalogu w taki sposób, by na jego podstawie kolejni badacze mogli przeprowadzać dalszą kwerendę. To jest ta podstawowa rzecz, którą robię w tutejszej archiwalnej przestrzeni.
Sam proces wygląda następująco – otwieram pudło, w którym jest multum różnych, przypadkowo dobranych projektów neonów. Projekty trzeba wyjąć, rozdzielić, przyporządkować do całości, wreszcie „odchudzić”. Proces tak zwanego „odchudzania”, czyli minimalizowania miejsca, stanowi bardzo istotny i w pewnym sensie kluczowy aspekt dla budowania klarowności przestrzeni archiwalnej.

Na czym dokładniej polega minimalizacja tej przestrzeni archiwalnej?

J.M.: Odkładamy kopie, jeżeli takie są. Zostawiamy tylko oryginał, czasem – ze względu na stan zachowania – najlepszą wersję. Wtedy taki zbiór pozostaje bez zbędnych materiałów. Nie mówię tu o projektach plastycznych wykonanych na papierze fotograficznym, bo to zazwyczaj jest unikat, wykonany w jednym egzemplarzu. Możemy go traktować jako przedmiot sztuki. Taki projekt, ręcznie wykonany i sygnowany przez plastyka czy architekta, jest obiektem oryginalnym, niosącym potencjał artystyczny. Cały zrzut kopii natomiast zostanie w przyszłości dołączony do zbiorów Archiwum miasta stołecznego Warszawy.

Ile neonów znajdowało się w Warszawie?

J.M.: W czasie działalności Przedsiębiorstwa Usług Reklamowych „Reklama” w latach 1956-1993 powstało około 5 tysięcy projektów, pewnie więcej. Ostatecznie zaświeciła, zwłaszcza w centralnej części miasta, większość z nich.

Jaką historię opowiadają te dokumenty, te projekty neonów? Dlaczego są one ważne?

J.M.: Myślę, że przede wszystkim opowiadają historię tego, jak funkcjonował artysta w państwowym systemie sztuki w czasie PRL-u. Jest to opowieść trudnej, niemalże kafkowskiej przeprawy artysty. Dysponujemy dokumentami i korespondencją – nierzadko zachowaną w całości – pokazującą jak artyści dyskutują z „Reklamą” [Przedsiębiorstwem Usług Reklamowych „Reklama”] o tym, że chcieliby np. na danym projekcie więcej zarobić. Jest to też historia o tym, jak niezwykle istotną rolę odegrał sam neon w tworzeniu wizualności miasta, w budowaniu jego tożsamości. Neon, i proces neonizacji Warszawy, potraktować można jako próbę tworzenia złudzenia metropolii zachodniej, jako powiew nowoczesności. Bo neon, choć powstawał jako produkt socrealistyczny, był przede wszystkim obiektem czysto modernistycznym. Dopełniał architekturę modernistyczną. W ogóle sam w sobie stanowi immanentny element architektury. Jest dziełem sztuki, projektowanym przez artystę, obiektem tworzącym specyficzny charakter nocnego miasta. Myślę, że o tym jest ta dokumentacja.

Czym zajmują się wolontariusze, którzy pracują nad Archiwum Neonów?

J.M.: W pewnym momencie uznałam, że aby od deski do deski opracować Archiwum Neonów należy stworzyć system, który wyznaczy priorytety do skatalogowania. To, co widać na tej ścianie, to pudła, które mają konkretne kategorie – jest kategoria pierwsza, druga oraz trzecia. Trójki to dokumenty przeznaczone albo do późniejszego, nie priorytetowego opracowania, albo w ogóle nie są to neony, ale na przykład informacje wizualne. Dwójki to są ładne, powtarzające się logotypy lub przykłady dobrej klasy typografii. Kategoria pierwsza to z kolei projekty tworzone na papierze fotograficznym, te najbardziej charakterystyczne, wartościowe pod względem artystycznym materiały.
Do etapu wyznaczania kategorii konkretnym projektom przydzieliłam osoby związane przynajmniej w niewielkim stopniu z historią sztuki. Konieczne jest wyczucie i umiejętność szybkiego opatrzenia się z materiałem wizualnym. Tym zajmowała się pierwsza grupa wolontariuszy. Druga grupa opracowuje tak zwane jedynki. Ich zadanie polega na wyjęciu materiałów z pudeł i opracowaniu ich do takiego stanu, w którym przy projekcie nie zostaną zbędne teczki, kopie, zszywki etc. Przede wszystkim chodzi o to, by zadbać, żeby wszystkie projekty były po kolei ułożone i przyporządkowane do konkretnych kategorii – np. projekty elektryczne do projektów elektrycznych, kalki do kalek, projekty plastyczne do projektów plastycznych. Trzecia grupa wolontariuszy wpisuje natomiast do tabeli projekty skategoryzowane jako trójki, tak by nadmiar materiału archiwalnego mógł wyjechać do magazynów i zwolnić miejsce na kolejny etap pracy.

Ułożone na półce kartony z dokumentacją neonów

Czy, aby działać przy Archiwum Neonów, trzeba mieć jakieś szczególne wykształcenie czy wystarczą chęci?

J.M.: Wystarczy chęć i zapał! To, co łączy wszystkich wolontariuszy to zamiłowanie do miasta, i na pewno miłość do neonów. Ważną rolę odgrywa kategoria wspomnień, odwoływanie się do pamięci, obrazów z dzieciństwa – zwłaszcza przy współpracy z wolontariuszami, którzy pamiętają okres PRL-u. To dla nich rodzaj podróży sentymentalnej.

Co byś powiedziała osobom, które myślą o tym, żeby zaangażować się w wolontariat?

J.M.: Żeby przyszły, spróbowały, zobaczyły i oceniły, czy taki rodzaj pracy jest dla nich. A tutaj [w Archiwum] były przede wszystkim przygotowane na ciężką pracę, ale myślę, że i na dużą satysfakcję. To miły proces, atrakcyjny pod względem wizualnym, satysfakcjonujący w kontekście efektu podejmowanych działań. Moment wychodzenia z „barłogu” [Archiwum] i zmiany w przestrzeń uporządkowaną jest szalenie napędzający do dalszego działania.
Zbiór projektów neonów będzie się znajdował w nowej siedzibie MSN, takie są przynajmniej aktualne plany. W dalekich prognozach myślimy o neonowej wystawie i publikacjach związanych z tematem. Wolontariusze non stop są angażowani, uczestniczą w procesie tworzenia Archiwum od podstaw, mają okazję brać czynny udział w pierwszym w Polsce procesie badawczym poświęconym budowaniu bazy wiedzy o warszawskim neonie. Myślę, że ten charakter pionierskości jest ciekawy, jest wartością dodaną, stanowi także okazję do obycia się z pracą archiwalną, z unikatowymi materiałami. Bo projekty neonów to jednak bardzo specyficzna materia. Myślę, że to są wartości, które przyciągają do naszego wolontariatu.

Czy bez wolontariuszy Twoim zdaniem udałoby Ci się realizować ten projekt?

J.M.: Naukowo pewnie tak, bo myślę, że już nawet mając niewielką próbkę, jaką zdobyłam w ciągu ostatnich dwóch lat pracy, mam materiał do dalszych etapów badań naukowych. Natomiast w tej skali, w której chcę to zrobić, czyli całościowej, holistycznej, absolutnie nie! To przede wszystkim ogrom pracy Wolontariuszy. Jestem im za nią bardzo wdzięczna!

Rozmowa: Filip Szymański

Zdjęcia przekazne przez rozmówczynie.