Czy historia sztuki może mieć charakter osobisty? Aleź naturalnie! Jak się okazuje, wolontariat w Zamku Królewskim właśnie na tym polega - na tworzeniu opowieści w indywidualny i nieznany dotychczas sposób. O tym jak wygląda wolontariat w Zamku Królewskim opowiadają ze swoich perspektyw wolontariuszka - Weronika Orłowska oraz koordynator wolontariatu - Wojciech Siwek.
Oprócz przedstawienia się, powiedzcie mi proszę , czym zajmujecie się w Zamku Królewskim i jaka była geneza pojawienia się w tym miejscu.
Weronika Orłowska: Ja jestem wolontariuszką. Dołączyłam w tym roku w październiku przy okazji wyszukiwania różnych wolontariatów związanych z kulturą. Ten wolontariat znalazłam na stronie miasta, gdzie trafiłam na program „Opowiadam”. Bardzo mnie zainteresował, bo to była szansa realizowania tematu związanego z moim wykształceniem. Studiowałam wcześniej historię sztuki i potem kulturoznawstwo. Potem moje profesjonalne życie się potoczyło inaczej i bardzo mi brakowało takiej przestrzeni, gdzie mogłabym jednocześnie czytać o historii sztuki, opowiadać o tym, i po prostu być z innymi ludźmi, których też to interesuje.
Wojciech Siwek: Z Zamkiem Królewskim współpracuję już od 2018 roku. Jako student zacząłem pracę jako edukator, czyli osoba prowadząca zajęcia i lekcje muzealne. A od listopada 2021 roku jestem pełnoetatowym pracownikiem Działu Edukacji. Jednym z moich projektów stałych jest wolontariat dla osób dorosłych. Pierwszym działaniem mającym być „rozkręceniem” wolontariatu był właśnie projekt „Opowiadam”, który działał jeszcze przed pandemią i pomimo powracających co jakiś czas na przełomie 2021 i 2022 r. obostrzeń, udało się go wskrzesić. I to też była ciekawa obserwacja, bo przychodzili ludzie pracujący na co dzień zupełnie zdalnie np. w korporacji i tacy, którzy po prostu potrzebowali rozmowy na żywo, zobaczenia człowieka i funkcjonowania w innej rzeczywistości niż kanapa, biurko i komputer. Potem dochodziły jeszcze inne zadania.
Na przykład jakie?
W.S.: W tym roku przede wszystkim pojawiły się nowe pomysły na współpracę z wolontariuszami. Takie jak na przykład, pomoc przy kolejkach do zamkowych kas biletowych. Zamek jest najczęściej odwiedzanym Muzeum w Polsce, dwudziestym trzecim na świecie, więc frekwencja jest ogromna. Wolontariusze udzielają informacji o biletach, aktualnych wystawach i dostępnych trasach przy kasie biletowej, co bardzo usprawnia ruch. Mamy też sporo różnych wydarzeń nieregularnych, typu Noc Innowacji, dni atrakcji na wystawach, oprowadzania kuratorskie, a niekiedy wernisaże, kiedy pomoc wolontariuszy okazuje się nieoceniona. Niedawno pojawiła się wystawa pocztówek, przy której jest fotobudka i w związku z tym potrzeba ludzi, którzy pomogą w obsłudze i będą zachęcać do robienia sobie pamiątkowych pocztówek z własnym zdjęciem. Już widzimy, że wsparcie wolontariuszy jest bardzo cenne, zwłaszcza dla turystów zagranicznych. Tych projektów jest sporo, w związku z czym potrzebujemy dużego grona wolontariuszy - których udało nam się ostatnio zrekrutować dzięki stronie ochotnicy.waw.pl.
Które wydarzenia czy aktywności najbardziej przyciągają Twoją uwagę? I jak wygląda proces aplikacyjny? Czy na start wolontariuszki i wolontariusze muszą mieć określone umiejętności w obszarach, do których się zgłaszają?
W.O.: Tak jak mówiłam, ja szukałam ofert związanych z kulturą na stronie miasta. Wydaje mi się, że właśnie na Miejskim Portalu Wolontariatu. O ile dobrze pamiętam, to należało wypełnić formularz. Kolejnym krokiem była rozmowa telefoniczna. Dotyczyła tego kim jestem, jakie są moje zainteresowania i dlaczego akurat wybrałam Zamek Królewski. Po takiej rozmowie (bardzo sympatycznej), po prostu zostałam zaproszona do współpracy.
Co należało do Twoich pierwszych zadań?
W.O.: Moja praca na początku była związana właśnie z taką pomocą przy kasach. Tam też dzięki byciu obok pań w kasach, ochroniarzy i strażników dowiedziałam się więcej o ofercie, bo wiadomo, człowiek z zewnątrz, nawet jeżeli czasem bywa w Muzeum, to nie pamięta wszystkich informacji. A to się okazuje bardzo istotne. Ale bezpośrednio przyciągnął mnie projekt „Opowiadam”. Jak wczytałam się w ofertę tego wolontariatu to był taki hit, który zdecydował o tym, że się zgłosiłam, bo nie ukrywam, po prostu właśnie ta praca związana z historią sztuki, to było to czego szukałam.
Przybliżcie proszę na czym polega program „Opowiadam”.
W.O.: Więc taką genezę to Wojtek już zagaił, a z mojej strony - ja na razie brałam udział tylko w jednym spotkaniu „Opowiadam”, które było w październiku. Nasza grupa wolontariuszy miała przeszkolenie na wystawie, gdzie weszliśmy z Wojtkiem, który nam opowiedział o obiektach, które się tam znajdowały. Potem porozmawialiśmy o tym co my widzimy i jak to interpretujemy. Każdy z nas miał okazję wybrać sobie jeden lub kilka obiektów na wystawie, o których chciałby opowiedzieć ze swojej perspektywy. To mogła być opowieść stricte historyczna o sztuce lub o nurcie, ale też można było pociągnąć to bardziej do współczesności albo wyjaśnić jakieś zjawisko społeczne na przykładzie danego obiektu. Ja się zdecydowałam opowiedzieć o twórczości Tetmajera na podstawie obrazu „Zabawa w Izbie”. Nie ukrywam, że miało to związek częściowo też z premierą „Chłopów”, która była dosłownie tydzień przed moim oprowadzaniem oraz moją wcześniejszą wizytą na wystawie w Hali Koszyki, gdzie po prostu oglądałam różne kadry z filmu. Pomyślałam sobie, że fajnie byłoby opowiedzieć na wystawie właśnie o chłopomanii i o dziewiętnastowiecznej fascynacji wiejskim folklorem polskim i oprzeć to na życiorysie Tetmajera, który był dosyć interesujący i też gdzieś z tą ideą chłopomana, nakreśloną przez Wyspiańskiego, polemizował. Bo moim zdaniem, też opierając się o to co o Tetmajerze przeczytałam, wydaje mi się, że on takim skończonym chłopomanem nie był.
W.S.: W ramach programu początkowo obstawialiśmy pilotażowo cały Zamek, ale bardziej atrakcyjne i dla wolontariuszy, i dla słuchających są właśnie wystawy czasowe, tak jak wspominała Weronika. Dlatego, że na wystawach czasowych często nie ma aż tylu materiałów, jak na przykład audioprzewodniki, które by prowadziły zwiedzającego. I tutaj ta pomoc i narracja wolontariusza jest jeszcze bardziej cenna i wartościowa.
Jak wolontariuszki i wolontariusze przygotowują się do oprowadzania?
W.S.: Takie przygotowanie wygląda różnie. Najczęściej właśnie są to moje oprowadzania, ale niekiedy udaje się też zaprosić wolontariuszy na spotkanie z kuratorem. Ponadto wszyscy chętni zawsze otrzymują materiały o wystawie i prezentowanych dziełach sztuki. Dzięki temu program "Opowiadam" jest świetną okazją dla tych, którzy chcą się czegoś więcej dowiedzieć, jakoś rozwinąć swoją wiedzę i zainteresowania. Jeśli tylko jest taka okazja by wolontariusze przyszli na różnego rodzaju konferencje czy wykłady na Zamku, wysyłam im zaproszenia. Czasami proponuję też inne atrakcje i możliwości poszerzenia wiedzy, jak na przykład udział w stałym niedzielnym programie edukacyjnym „Godzina ze sztuką”. W ten właśnie sposób wolontariusz buduje swoją wiedzę.
W.O.: Jedną częścią jest oczywiście trening, który przychodzimy tutaj pod okiem Wojtka, ale drugą bardzo ważną częścią jest nasz własny research i przygotowanie takiej indywidualnej opowieści. No bo to jest jednak taka praca osobista z tym dziełem i z jakimiś źródłami.
Co według Ciebie wyróżnia zamkowy program i Wasze podejście do „Opowiadania”?
W.S.: Najfajniejsze jest to, że można z tą opowieścią trochę oderwać się od jakiegoś głównego szkolnego, ramowego tematu dzieła i na przykład pobawić się wątkami pobocznym - czy to opowiedzieć więcej o miejscu powstania dzieła, o autorze lub nurcie. To są powieści budowane dość dowolnie i indywidualnie przez wolontariusza. I to jest chyba największa wartość dodana, że to jest to osobiste, a nie narzucone czy wręcz katalogowe.
Oprócz działań w ramach wystaw czasowych, jaki jest wachlarz aktywności, które mogą wykonywać osoby zgłaszające się na wolontariat?
W.S.: Co roku mamy wiosną piknik rodzinny, który jest ogólną warszawską imprezą masową. I tutaj jest zawsze potrzeba podstawowej pomocy wolontariuszy takiej jak: udzielanie informacji, kierowanie ruchem, pilnowanie kolejki na przelot balonem. Rokrocznie organizujemy też ogólnopolski konkurs artystyczno-historyczny. Wtedy pomoc wolontariuszy jest na przykład potrzebna przy organizacji Gali, na którą przyjeżdżają dzieciaki z całej Polski. Jest dla nich organizowana specjalna zamkowa gra trenowana, więc pożądane są osoby, które znają Zamek i będą potrafiły pokierować grupami dzieci, które chodzą wtedy po ekspozycji same bez opiekunów . Pomoc polega też na przykład na wysyłce podziękowań i dyplomów uczestnictwa dla wszystkich uczestników lub segregacji i wyborze zwycięskich prac czy też przy ich eksponowaniu, bo też warto wspomnieć, że udało nam się zrobić z okazji Dnia Dziecka wystawę dziecięcych prac konkursowych i przez cały weekend były dostępne na ekspozycji dla wszystkich zwiedzających.
A czy wolontariuszki i wolontariusze mogą wychodzić z inicjatywą dotyczącą tego jaki temat lub działanie chcą podejmować?
W.O.: Tak. Jak najbardziej można wybrać na jaki temat chce się opowiadać. Też rozmawiałam z innymi wolontariuszkami, które współpracują dłużej z Zamkiem i ten wachlarz możliwości jest całkiem duży, gdyż jest związany z umiejętnościami i doświadczeniem wolontariusza. Jedna z naszych koleżanek przykładowo robi zdjęcia na wystawie, właśnie podczas akcji „Opowiadam”. Jeżeli coś interesuje nas bardzo, to też jak najbardziej możemy to zgłaszać. Z tego co widzę to Wojtek jest otwarty ma nasze propozycje.
W.S.: Dodam jeszcze, że zdarzają się też sytuacje, gdzie wolontariusze pomagają w innych działach. Na przykład koleżankom i kolegom z działów projektów naukowych i działów merytorycznych przy organizacji konferencji.
Co należy podczas takich wydarzeń do zadań wolontariuszy i wolontariuszek?
W.S.: Podczas konferencji zazwyczaj wolontariusze czuwają nad listą gości, udzielają informacji, oraz pomagają w dojściu do konkretnego miejsca. Ale to też wspaniała okazja do wysłuchania czegoś ciekawego lub uczestniczenia w panelu. Zdarzało się nawet, że wolontariusze byli proszeni o pomoc w archiwum lub wydawnictwie naukowym. gdyż tam akurat była potrzeba. Dzięki temu poza edukacją i pracą z turystami na Zamku, jest to możliwość poznania innych działów i pomocy w przeróżnych bieżących wydarzeniach.
A kto się najczęściej zgłasza na wolontariat?
W.O.: W tej edycji mam wrażenie, że jest duży przekrój wiekowy. Są zarówno studenci, osoby studenckie, ale też osoby znacznie starsze.
W.S.: Jest nawet emerytowana nauczycielka, która się genialnie odnalazła w naszym wolontariacie. Sama znajduje sobie tematy, chodzi do bibliotek, prosi o stare katalogi i przygotowuje genialne opowieści.
A czy zdarzają się osoby, które po prostu z czystej ciekawości przychodzą do Zamku?
W. S.: Tak. Z ciekawości, lub dlatego, że dysponują czasem, który chcą ciekawie spożytkować. Większość przychodzi, ponieważ chce podziałać na polu kultury, sztuki czy właśnie po prostu zobaczyć, jak działa Muzeum a nawet związać się z naszą instytucją. To się chyba najczęściej powtarza, niezależnie od wieku, wykształcenia czy wykonywanego zawodu.
Czy takie zainteresowane współpracą osoby z Zamkiem najczęściej zostają na dłużej, czy raczej wolą formy akcyjne?
W.S.: Większość zostaje na dłużej. Teraz jest u Nas ponad 30 osób. Staramy się rozkładać nasze siły na różne akcje. W przypadku „Opowiadam” powiedziałem, że fajnie by było, gdyby każdy chociaż raz na kwartał się pojawił ale zdecydowana większość polubiła ten program i przychodzi na Zamek co miesiąc.
Masz jeszcze jakieś plany związane z wolontariatem w Zamku, żeby się angażować w inne działania? Czy na razie jesteś oddaną fanką programu „Opowiadam”?
W.O.: Na razie jestem fanką programu. Też moja praca nie pozwala mi się zaangażować w więcej elementów. Mam nadzieję, że jak skończę staż, który robię jeszcze po pracy, będę mogła się zaangażować bardziej, bo po prostu ta praca związana z edukacją przynosi mi najwięcej satysfakcji. Do tej pory zajmowałam się głównie sztuką współczesną i dwudziestego wieku, więc teraz robię zupełnie inne rzeczy - w ostatnim rzucie opowiadałam o dziewiętnastym wieku. Dla mnie to jest otwierające, bo w jakiś sposób też odświeżam sobie rzeczy, o których słyszałam i czytałam już jakiś czas temu na studiach i przynosi mi to dużo radości.
Czy coś Cię pozytywnie zaskoczyło w wolontariacie w Zamku Królewskim?
W.O.: Takim pozytywnym zaskoczeniem było to, że nie ma chaosu. Jest sporo ad hocowych działań przy kasach, czy przy inicjatywach, które dzieją się na bieżąco. Czasem z tygodnia na tydzień się dowiadujemy, że jest potrzeba pomocy i generalnie trzeba się szybko odnajdywać w nowej sytuacji. Natomiast ja tutaj pozytywnie byłam zaskoczona, że nie jestem wrzucana tak zupełnie na surowo do różnych działań i jeżeli mamy jakieś pytania, to Wojtek lub inne osoby pomogą. Było sporo sytuacji kryzysowych, z których zawsze udaje się nam wybrnąć. Także to jest też bardzo motywujące. A tym bardziej, jeśli pojawiają się miłe głosy, że faktycznie ta współpraca sporo przynosi i nie tylko od działu edukacji i zwiedzających, ale także innych pracowników Zamku.
Czy na koniec możecie powiedzieć co najbardziej lubicie w wykonywanych zadaniach w Zamku? Co Was najbardziej cieszy?
W.S.: Co tu wybrać? Obecność ciekawych ludzi i możliwość dawania okazji do rozwoju pasji i różnych zainteresowań oraz świadomość tego, że my wszyscy pomagamy w funkcjonowaniu Zamku, jako naprawdę dużej instytucji.
W.O.: Chyba taki moment w kontakcie z gośćmi wystaw, w którym ja widzę, że odbierają moją pozytywną energię. Wkręcam się moją opowieść i widzę, że oni też, więc razem jesteśmy przez chwilę wkręceni w ten świat, który jest na obrazie. I to jest to, co mi się podoba.
Rozmowa: Julia Różańska
Zdjęcia przekazane przez rozmówczynię i rozmówcę