W Światowy Dzień Muzyki rozmawiamy z Mariolą Filipowicz – wolontariuszką Ośrodka Pomocy Społecznej Dzielnicy Białołęka, która od 12 lat prowadzi w Ośrodku Grupę Taneczną „Przebudzenie”. Formuła zespołu jest otwarta, to znaczy, że w zajęciach może uczestniczyć każdy, dla kogo taniec jest „muzyką duszy”.

W Światowy Dzień Muzyki rozpoczniemy od kluczowego pytania, czym dla Ciebie jest muzyka i taniec?

Mariola Filipowicz: Muzyka i taniec są moim życiem. To wspaniała alternatywa na radzenie sobie z codziennym stresem, pośpiechem i wszelkimi trudnościami. Muzyka i taniec są również źródłem radości, dobrego samopoczucia i pozyskiwania przyjaciół, a także formą aktywności fizycznej.

Portret wolontariuszki w czerwonej sukni podczas tańca na sali.

Na przełomie 2008 i 2009 roku założyłaś Grupę Taneczną „Przebudzenie”. W zajęciach uczestniczą głównie seniorki. Występujecie dla pensjonariuszy zakładów opiekuńczo-leczniczych, domów opieki społecznej, czy też podczas wydarzeń kulturalnych, na festynach i przeglądach tanecznych w Polsce i za granicą. Wasza Grupa ma na swoim koncie wiele wyróżnień i nagród. Dlaczego zdecydowałaś na wolontariat? Co zmotywowało Cię do działania?

M.F.: Tak naprawdę to moja współpraca z OPS-em zaczęła się, gdy ponownie zachorowałam na raka. Wtedy otrzymałam duże wsparcie od pracowników OPS-u. Od nich dowiedziałam się, jak dużo osób jest w potrzebie na terenie naszej dzielnicy. Wspólnie postanowiliśmy stworzyć miejsce, w którym chętni, często samotni ludzie mogliby się spotkać i uczestniczyć w zajęciach ruchowych.

Czym zajmujesz się na co dzień? Czy taniec był zawsze Twoją pasją? Opowiedz proszę o tym, gdzie doskonaliłaś swoje umiejętności i wiedzę w tym temacie.

M.F.: Obecnie jestem już na emeryturze. Wcześniej pracowałam zgodnie z wykształceniem jako analityk medyczny oraz mgr inż. ochrony środowiska. W obu zawodach się sprawdzałam, jednak taniec i muzyka zawsze mi towarzyszyły. Moja przygoda z tańcem rozpoczęła się, gdy miałam dwa lata. Mama zapisała mnie do teatrzyku „Banialuka” założonego i prowadzonego przez wspaniałą Panią Marię Koterbską. W szkole trenowałam gimnastykę akrobatyczną. Jednak ostatecznie wybrałam taniec. Lekcje tańca klasycznego brałam u tancerki i instruktorki tańca – absolwentki Lwowskiej Szkoły Baletowej Pani Teresy Błaszczyk. Potem odbyłam szereg kursów zakończonych certyfikatami, również u nauczycieli z zagranicy (m.in. Laura Shannon, Lynn Frances).

Jak wyglądają spotkania Grupy Tanecznej „Przebudzenie”?

M.F.: Nasze zajęcia odbywają się raz w tygodniu w czwartek, w sali Centrum Aktywności Społecznej Ośrodka Pomocy Społecznej Dzielnicy Białołęka, przy ulicy Porajów 14. Obecnie na zajęcia przychodzi 25 pań, które oprócz miłości do tańca i muzyki łączy przyjaźń, chęć do wspólnego spędzania czasu, a także odkrycia nowych talentów. W zajęciach uczestniczyli również panowie, jednak stan zdrowotny zmusił ich do rezygnacji. Nasze motto brzmi: "Przebudźcie swoje marzenia i dołączcie do naszego tanecznego kręgu". Uczestniczki zajęć tańczą dla własnej przyjemności, ale także dla przyjemności oglądających. W repertuarze zespołu znajdują się tańce z całego świata tj: rosyjskie, cygańskie, bałkańskie, żydowskie itp. Choreografia ich jest prosta i tak ułożona, by uczestnicy zmuszeni byli do użycia i koordynacji wszystkich zmysłów tj.: pamięci, wzroku, słuchu, dotyku oraz spostrzegawczości, muszą też nauczyć się panowania nad własnym ciałem.

Cztery tancerki w sukniach wykonują układ na scenie.

Gdzie można zobaczyć występy Waszej Grupy? Z jakim odbiorem się spotykacie?

M.F.: Ostatnio „Przebudzenie” miało swój jubileusz X-lecia działalności. Z tej okazji dałyśmy piękny koncert w sali Białołęckiego Domu Kultury. Chociaż jubileusz ze względu na pandemię odbył się dwa lata później, to mimo tego widownia nam dopisała. Natomiast w maju można było nas zobaczyć w Domu Kultury Śródmieście. Z ogromnym zadowoleniem przyznaję, że spotykamy się z bardzo dobrym odbiorem naszych występów. Po nich bardzo dużo osób przychodzi do nas z gratulacjami. Doczekałyśmy się nawet swoich fanów.

Jak myślisz, co taniec i muzyka dają członkiniom Grupy?

M.F.: Z moich obserwacji wynika, że uczestniczki zajęć tanecznych są bardziej sprawne od swoich rówieśników, cechuje je ładna postawa, dobra pamięć i ogromna wrażliwość. Dzięki temu chętniej uczestniczą w życiu społecznym. Często nasze zajęcia są formą rehabilitacji po przebytych zabiegach i chorobach. Są panie po wylewie i z endoprotezami. Uczestniczki zajęć mówią, że życie to swoistego rodzaju taniec, którego układ jest dyktowany naszą indywidualnością. Muzykę do tego tańca stanowi właśnie nasz sposób odczuwania, postrzegania, wyrażania uczuć i nastroju.

Tancerki w sukniach podczas tańca na scenie widowiskowej. W tle wiatrak i napis: X lat.

Co sprawia, że Twoja motywacja do prowadzenia zajęć nie maleje i wciąż, od tak wielu lat kontynuujesz swoją przygodę z wolontariatem?

M.F.: Wolontariat jest dla mnie ogromną przyjemnością. Dzięki niemu mogę realizować swoją pasję, a także spotykać się z tak fajnymi ludźmi, od których dużo można się nauczyć. Prowadzenie Zespołu jest dla mnie również swoistym rodzajem terapii. Przede wszystkim czuję się potrzebna, bo taniec potrafi zmienić smutną, szarą jesień życia w barwną, radosną wiosnę i otwiera w ludziach to, co najpiękniejsze.

Warto zaangażować się w wolontariat, bo...

M.F.: Wolontariat to przede wszystkim możliwość poznania nowych osób. Oczywiście, głównym zadaniem wolontariusza jest bezinteresowna pomoc, ale poznaje się przy tym wielu ciekawych ludzi, czy to podopiecznych czy współpracowników. Jest to także idealna okazja do rozwoju osobistego, szansa na zdobycie lub szlifowanie umiejętności. Dla mnie najważniejsze jest to, że dzięki zaangażowaniu w wolontariat ludzie samotni odnajdują w życiu cel i czują się potrzebni, a muzyka i taniec są naprawdę lekiem na wszystko.

Serdecznie dziękujemy za rozmowę! Niech Twój entuzjazm i chęć dzielenia się swoją wielką pasją z innymi – nigdy nie maleją! Wszystkiego dobrego.

 

Rozmowa: Dorota Kaczmarek

Zdjęcia przekazane przez rozmówczynię