Fundacja Pracownia Nauki i Przygody została założona po to, żeby wspierać rozwój dzieci, dorosłych oraz rodzin w nurcie tak zwanej pedagogiki przygody - mówi Agnieszka Leśny, prezeska fundacji, która opowiada o tym jak rozwija wolontariat w swojej organizacji.

 

Czym zajmujecie się na co dzień?
Aga Leśny: Pedagogika przygody – nurt bliski naszemu sercu - jest jeszcze mało znany w Polsce. Na świecie występuje pod różnymi nazwami, między innymi, outdoor czy adventure education, pedagogika przeżyć. W swoich założeniach koncentrujemy się na wspieraniu rozwoju grup lub jednostek poprzez projektowanie sytuacji, w których ludzie świadomie podejmują konkretne ryzyko. Dodajmy, że jest to ryzyko różnie rozumiane; niekoniecznie fizycznie, ale też na przykład, społeczne. Znalezienie się w takiej sytuacji staje się podstawą do rozwoju. Na co dzień realizujemy nasze działania poprzez, na przykład organizację rozwojowych zajęć w plenerze. Budujemy np. mobilne parki linowe, na które zapraszamy klasy szkolne razem z nauczycielem, aby razem przeszli kooperacyjną grę. Takie działanie może świetnie wspierać integrację na początku roku szkolnego. Prowadzimy świetlicę naukową dla dzieciaków czy warsztaty dla dorosłych. Organizowaliśmy również wyprawy plenerowe czy w góry dla młodzieży z ośrodka socjoterapeutycznego. Mocno zapamiętałam te wyjazdy, w których wyciągaliśmy młodzież ze świata ich szkoły czy internatu i nagle oni stawali są odpowiedzialni za to, żeby dotrzeć na miejsce, mieć nocleg, zjeść posiłek. Towarzyszył im oczywiście trener, z którym później rozmawiali. Pracowaliśmy m.in. na metaforze przetrwania: jeżeli jesteś w stanie przetrwać w takich górskich warunkach, to jesteś w stanie też przetrwać np. w szkole.

IMG 3137

IMG 3369

Kiedy w Fundacji pojawili się wolontariusze?
A.L.: Zorganizowany program wolontariacki pojawił się u nas 6 lat temu. Od początku chcieliśmy żeby był to wolontariat długoterminowy. Teraz jesteśmy w momencie bardzo dużej transformacji. Kiedy wolontariusze przychodzą do naszej organizacji, zaczynają od lepszego poznania siebie. Często to jest dla nich bardzo dziwne; przychodzą do organizacji, chcieli by już coś robić, a tutaj rozwój, szkolenia, dyskusje i wglądy (śmiech). Towarzyszy temu uczestniczenie w działaniach fundacji, często w roli odbiorcy czyli np. są uczestnikami warsztatów dla nauczycieli. Staramy się najpierw wprowadzić ich w doświadczenie pedagogiki przygody, w przeżycia. Razem z koordynatorką wolontariatu poznają lepiej swój potencjał w kontekście tej metody. Następnie poznają samą metodę, ponieważ żeby ją stosować, muszą ją dobrze poznać – dzieje się to często na poziomie przeżyć oraz doświadczeń. Po takim wprowadzeniu, kiedy upewniamy się, że poczują się pewniej – zaczynają współprowadzić, a następnie prowadzić zajęcia. Proces ten może trwać od 2 do 4 miesięcy. Co roku staramy się przyjmować około 10 wolontariuszek oraz wolontariuszy.

Jakie potrzeby Fundacji zaspokajają wolontariusze?
A.L.: Bardzo dobrze pamiętam moment kiedy wolontariusze przyszli do naszej organizacji. Przynieśli wtedy niesamowitą energię oraz chęć działania. Tchnęli nowego ducha w nasz zespół. Ponieważ ja działam w pedagogice przygody już wiele, wiele lat – czasem tracę świeżość spojrzenia. Uwielbiam ten moment, kiedy wolontariusze przychodzą, a wtedy zaczynają zadawać podstawowe pytania, zwracają uwagę na rzeczy, których ja już po prostu nie dostrzegam. Wolontariuszki i wolontariusze są szalenie kreatywnymi ludźmi. Ponieważ pracujemy w obszarze edukacji i animacji społeczno-kulturalnej - umiejętność patrzenia na potrzeby lokalne, czy grup z którymi działamy, jest szalenie ważna i wolontariusze ją przynoszą. My działamy bardzo interdyscyplinarnie, więc zróżnicowany zespół wolontariuszy wnosi do organizacji taką bombę wiedzy i umiejętności, które się bardzo przydają. Oczywiście ich bardzo ważną rolą jest współprowadzenie oraz prowadzenie proponowanych przez nas zajęć i aktywności, dzięki czemu stają się one dostępne dla warszawiaków. Jednym z najważniejszych działań naszych wolontariuszy jest prowadzenie bezpłatnej świetlicy naukowej dla dzieciaków ze Śródmieścia.

DSC 3803

IMG 3140

Budujecie społeczność wolontariuszy wokół waszej organizacji?
A.L.: Budowanie społeczności wolontariuszy jest dla nas bardzo ważne. To nie jest łatwe, szczerze mówiąc... Myślałam, że to będzie łatwiejsze. Ja zaczynałam w harcerstwie, gdzie ludzie przychodzą, między innymi po to, żeby się identyfikować. Są mundury i jak nasza drużyna ma nr 4, to nagle wszyscy zaczynamy kochać numer 4, i mieć tablice rejestracyjne z numerem 4, i tak dalej (pozdrawiam swój szczep numer 4!). W naszej fundacji takie działania są dużo trudniejsze, między innymi dlatego, że naszymi wolontariuszami są osoby, które należą również do innych organizacji. Dzielą swoje zaangażowanie oraz czas pomiędzy kilka podmiotów. Mają też bardzo różne motywacje. Cześć z nich bardzo się identyfikuje ze społecznością zgromadzoną w około Otwartego Jazdowa, gdzie mamy siedzibę. Inni, tak jak ja, interesują się pedagogiką przygody naukowo, jeszcze inni chcą doskonalić warsztat trenerski. Cały czas trwa u nas ten proces budowania rodziny wolontariackiej. Szukamy swojej drogi w tym zakresie.

W jaki sposób można zostać wolontariuszem?
A.L.: Trzeba chcieć być piratem (śmiech). W tym roku postawiliśmy na rekrutację narratywną. Nazwaliśmy się „piratami edukacji”, więc jeżeli chcesz zostać naszym wolontariuszem, to musisz przede wszystkim chcieć zostać piratem i zgłosić u nas na stronie internetowej taką chęć! To jest najważniejsze (śmiech). Mamy również zdefiniowane 4 podstawowe kompetencje, których szukamy u przyszłych wolontariuszy. Są to: przewidywalna dyspozycyjność, dbałość o komunikację, motywację do działania w wolontariacie oraz współodpowiedzialność. Mniej zwracamy uwagę na umiejętności na start, ponieważ zakładamy, że ludzie u nas mogą nauczyć się tego, czego będą później potrzebować. Dużo ważniejsze jest dla nas z jakimi wartościami przychodzi dana osoba i jaką prezentuję postawę. Jedną z takich kluczowych kategorii jest współodpowiedzialność. W trakcie rozmowy wstępnej sprawdzamy czy dana osoba rzeczywiście deklaruje, że taką współodpowiedzialność przejawia. Później wolontariusz lub wolontariuszka jedzie na warsztaty pedagogiki przygody jako uczestnik i sprawdza, czy to w ogóle jest dla niego/dla niej, a my obserwujemy. Jest to proces, który dzieje się w dwie strony: czy ty chcesz być z nami i czy my chcemy być z tobą. Po około miesiącu jest czas na ostateczną decyzję. Podpisujemy umowę. Wolontariusz dostaje od nas taki pakiet startowy: książeczkę wolontariusza, koszulkę, adres e-mail w domenie fundacji, możliwość korzystania z funduszu szkoleniowego. Oficjalnie zostaje przywitany w organizacji.

thumb DSC02133 1024

thumb DSC02124 1024

Co byś doradziła początkującemu koordynatorowi wolontariatu?
A.L.: Zacznę od najprostszej rzeczy; bezpośredni, uważny kontakt! Zachęcam, aby spotykać się oraz dzwonić do ludzi i z nimi rozmawiać, a nie pisać maile i smsy. To jest coś czego ja się nauczyłam w wolontariacie i próbuję nie zatracić. Na samym początku warto poznać potrzeby danego wolontariusza w zakresie wprowadzania go do organizacji; czy jest osobą, która ceni swobodę i sama chce się „rozejrzeć” – czy przyda jej się forma wprowadzenia, towarzyszenia. Warto pamiętać, że wolontariusze mają bardzo różne potrzeby. Ja uważam że wolontariusze są największym skarbem organizacji pozarządowych i trzeba ich przyjmować do siebie bardzo odpowiedzialnie. Zadać sobie pytanie: czy ja mam czas dla tej osoby? Czy będę miała czas na jej potrzeby i dobrą komunikację z nią? Dlatego my mamy taką zasadę, że nie przyjmujemy więcej niż 10 osób, bo z większą liczbą wolontariuszy nie byłabym w stanie się sprawie komunikować.

 

Rozmowa: Monika Makuch
Zdjęcia użyczonę przez rozmówczynię z zasobów Fundacji