Magdalena Abramczyk i Bożena Szok już ponad rok w międzypokoleniowym tandemie prowadzą grupę zajęciową treningów funkcji poznawczych dla seniorów. W ten sposób kontynuują działanie zakończonego już partnerstwa zainicjowanego przez Centrum Aktywności Międzypokoleniowej Nowolipie.

Boena Szok portretWolontariuszka Bożena Szok

Jak rozpoczęła się Wasza przygoda z wolontariatem w CAM Nowolipie?

Magdalena Abramczyk: Trochę przypadkiem. Rozpoczęłam swoją przygodę z wolontariatem w Centrum Aktywności Międzypokoleniowej przy al. Armii Ludowej 9. Tam prowadziłam wolontariat podróżniczy. W międzyczasie skontaktowała się ze mną Magda, która tam pracuje, mówiąc, że mają fajną, kolejną inicjatywę. Zaprosiła mnie do udziału w projekcie partnerskim CAM Nowolipie „Trening funkcji poznawczych dla warszawskich seniorów”, na co ochoczo się zgodziłam. W ten sposób trafiłam tutaj.

Bożena Szok: Ja z kolei dowiedziałam się o wolontariacie w CAM Nowolipie z internetu, szukając wolontariatu dla siebie. Znalazłam wówczas ogłoszenie o wolontariacie dla dzieci z rodzin zastępczych, oraz wolontariacie w CAM Nowolipie. Włączyłam się w obydwa, działając równolegle w dwóch obszarach, a potem wybrałam wolontariat w CAM. Tu było świetne szkolenie, co było bardzo zachęcające. Pomyślałam, że nawet jeśli nie spodoba mi się rola wolontariuszki, to coś dla siebie zyskam. Chociaż temat funkcji poznawczych też był mi bliski jako osobie 60+.

Czy wcześniej miałyście doświadczenie w pracy z seniorami?

B. Sz.: Tylko zawodowo. Uczę śpiewu, i czasami zdarzają się uczniowie, którzy są starsi.

M. A.: Wcześniej w ogóle nie miałam doświadczenia w pracy z osobami starszymi - dotychczas działałam jako wolontariuszka z dziećmi lub z osobami dorosłymi. Tym samym weszłam w zupełnie nową grupę społeczną, trochę nieznaną.

Poznałyście się na warsztatach organizowanych przez CAM w ramach projektu partnerskiego "Trening funkcji poznawczych dla warszwskich seniorów". Czy możecie opowiedzieć trochę o projekcie i o tym co robicie teraz, jakie są Wasze zadania?

M.A.: Sam kurs składał się z dwóch części: teoretycznej, podczas której zostaliśmy wdrożeni w temat wolontariatu międzypokoleniowego, i praktycznej, opartej na ćwiczeniach. Na początku w grupach, a następnie w parach pracowaliśmy, wymyślaliśmy ćwiczenia, pokazywano nam co możemy w te ćwiczenia wnieść, jak je modyfikować itd. Teraz wykorzystujemy tę wiedzę u nas na treningach pamięci. A co robimy? Różne rzeczy. Nie ma jednego scenariusza. Bardzo lubimy rozpoczynać od tego, co dobrego wydarzyło się w ciągu ostatniego tygodnia u danej osoby, tak żeby przećwiczyć pamięć, a jednocześnie skupiłć się na pozytywnych aspektach otaczającej rzeczywistości, ponieważ z natury koncentrujemy się głównie na negatywnych wydarzeniach w naszym życiu.

B.Sz.: Dbamy o to, żeby wprowadzić naszych seniorów w dobry nastrój właśnie za pomocą rozmowy na temat tego, co się wydarzyło ciekawego, interesującego, nietypowego. Wprowadzamy też ćwiczenia relaksacyjne, które wspierają trening funkcji poznawczych, taki już stricte jak rozwiązywanie krzyżówek, rebusów, labirynty, sudoku, anagramy... Wprowadzamy też elementy ćwiczeń medytacyjnych, oddechowych, ćwiczeń na równowagę półkul mózgowych, trochę arteterapii, czasami rysujemy. Z racji tego, że jestem muzykiem, przynoszę zadania związane z muzyką, słuchaniem, rozpoznawaniem instrumentów, rozmawiamy o muzyce, wspomnieniach muzycznych. Mamy bardzo zróżnicowany program. Każda z nas jest inna i bazuje na swoich ulubionych tematach.

M.A.: Uwielbiam proponować seniorom puzzle. To jest mocno pobudzające ćwiczenie, w szczególności kiedy tylko mówię, co ma być na puzzlach i oni muszą sobie ten obraz zwizualizować.

B.Sz.: Właściwie nawet się nie umawiamy ze sobą, i tak wiemy, że Magda będzie miała co innego, ja będę miała co innego, a wszystko to ze sobą współgra. Czasami używamy Dixit do łączenia obrazków i układania historyjek. Na szkoleniu dostałyśmy materiały z Fundacji Stocznia z programu „Siłownia Pamięci”. Świetne są też gry z dzieciństwa. Fundacja Stocznia stworzyła też aplikację na tablety do rozwiązywania różnych zadań, z której często korzystałyśmy.

Z jaką grupą wiekową seniorów pracujecie?

M.A.: To zależy. Są osoby zaraz po emeryturze, a są seniorzy pod dziewięćdziesiątkę. Ale przeważnie w przedziale wiekowym 70-80 lat.

Wasza grupa jest jedną z kilku grup z treningów pamięci, które tutaj działają w CAM Nowolipie i są kontynuacją projektu?

B.Sz.: Teraz już tych działań nie jest tak wiele. Początkowo było nas około 30 wolontariuszy, bo warunkiem tego, że możemy przystąpić do kursu, było zorganizowanie później zajęć w CAM-ie. My zaczęłyśmy prowadzić grupę od lipca zeszłego roku i prowadzimy ją cały czas, bo nam się to podoba. Ja w tym widzę wartość dla siebie, swojego rozwoju, być może nawet rozwoju zawodowego. Teraz prowadzę tę grupę jako wolontariuszka, być może w przyszłości będzie to też mój sposób na życie.

M.A.: Ja natomiast bardzo lubię różne działania o charakterze wolontariatu. Wolontariat daje mi wewnętrzne poczucie spełnienia. Śmieję się, że właśnie seniorzy, czyli niektóre osoby nawet pod 90-tkę czasem bardziej mnie zarażają pasją do życia niż moi 20-letni znajomi. Grupa seniorów jest niesamowicie wdzięczną grupą do pracy, która chce tutaj przychodzić, która za każdym razem dziękuje, że ma w ogóle taką możliwość. Oni są pełni życia, mają w sobie tak dużo chęci do tego życia, że człowiek sam się tym zaraża i chce dalej robić coś dla nich.

B.Sz.: Tak, Magda ma rację. Tutaj nie robi się nic na siłę. Seniorzy wszystko przyjmują i bardzo widać to zaangażowanie. To jest bardzo budujące, bo pokazuje, że można chcieć mimo podeszłego wieku, czerpać, korzystać, być odważnym.

Chyba już odpowiedziałyście na moje kolejne pytanie, bo miałam zapytać o to, co doceniacie w pracy z seniorami?

B.Sz.: Ja obserwując tutaj seniorów, powoli się mierzę z późniejszym seniorstwem, ze swoim starzeniem się. Jak jeszcze nie pracowałam z seniorami, myślałam, że ten czas to już tylko telewizja, dom, kapcie, koty... A tutaj zobaczyłam, że wcale nie trzeba spędzać tego etapu życia w zamknięciu. Nasi seniorzy, mimo że często schorowani, chcą przychodzić. Są waleczni.

M.A.: Często przychodzą osoby, które się już znają, ale czymś niesamowitym jest też obserwowanie jak tutaj na zajęciach zawiązują się znajomości. Kiedy opowiadamy co robiliśmy w ciągu ostatniego tygodnia, a mamy jeszcze bardzo aktywne seniorki, okazuje się, że jedna była w teatrze, druga w kinie, i gdy inne osoby o tym słyszą, to pojawia się nagle pytanie: „A może pójdę z Tobą?” Takie wzajemne wyciąganie się z domu. W tym wieku znajomi czy przyjaciele często odchodzą, a tu można przyjść i przy okazji ćwiczeń nawiązać fajne, wartościowe relacje. Są czasem takie zajęcia, które w większości po prostu przegadujemy, bo widzimy, że jest taka potrzeba. Od jednej seniorki kiedyś usłyszałam, że jest to dla niej jedyna okazja, żeby się do kogoś odezwać w ciągu tygodnia. Zajęcia trwają półtorej godziny. To optymalny czas - nie jest się zmęczonym, a jest przestrzeń na wszystko i można trochę popracować.

Czego od was wymaga ta praca? Co może być wyzwaniem w pracy z seniorami?

B.Sz.: Czasem wyzwaniem bywają relacje interpersonalne i reagowanie na różne wynikające z nich trudne sytuacje, choć to trochę jak w każdej grupie wiekowej.

M.A.: Trzeba wiedzieć, jak rozmawiać z seniorami. Pojawiają się tematy o depresji, o śmierci bliskiej osoby, tematy bardzo dotykające serca. I to jest w tym niesamowicie trudne. Jak słyszę, że odchodzi osoba, którą znało się 50 lat, gdzie ja jeszcze tyle nie przeżyłam i jeszcze drugie tyle mi zostało do przeżycia, to nawet nie wiem czasami jak zareagować. Chce się od razu wesprzeć daną osobę, ale też nie można za dużo powiedzieć, i nie można powiedzieć za mało. Wyzwaniem jest odpowiednie zachowanie się w danej sytuacji przy trudnych tematach. Raz w miesiącu są superwizje dla wolontariuszy, które wspierają nas w takich dylematach. Jak tylko mam możliwość skorzystania z superwizji to się na niej pojawiam, ponieważ uważam ten czas za niesamowicie wartościowy.

Czy możecie się podzielić sytuacją która była dla was szczególna, szczególnie radosna, trudna, czy po prostu ważna?

B.Sz.: Dla mnie pierwsze zajęcia były bardzo trudne. Wydawało mi się, że półtorej godziny to bardzo dużo czasu, że nie będę wiedziała, jak się zachować, co robić. Poprosiłam wtedy Kasię, naszą koordynatorkę wolontariatu, żeby mnie wsparła. To, że jesteśmy we dwie, to też było dla mnie takie podzielenie odpowiedzialności.

M.A.: Ja opowiem o sytuacji sprzed kilku zajęć. Jedna z naszych seniorek wychodząc, na chwilę przystanęła, westchnęła, a następnie spojrzała na nas i powiedziała: „Wszystko, co dobre, szybko się kończy”. To było super miłe, więc ta sytuacja dosyć mocno zapadła mi w pamięć. Lubię też momenty wspólnego celebrowania, np. Tłustego Czwartku, gdzie Panie przyniosły pączki i po prostu przegadałyśmy zajęcia, zjadłyśmy pączki i podzieliłyśmy się przepisami. I jeszcze bardzo miło się poczułam jak dostałyśmy prezenty świąteczne od uczestników w podziękowaniu za to, że prowadzimy zajęcia i poświęcamy im czas.

Rozumiem, że planujecie w przyszłym roku kontynuować pracę z tą grupą?

B.Sz.: Tak. W wakacje też działamy. Uczestnicy są mocno związani z naszą grupą. Poza tym mamy świetne opiekunki. Kasia i Paulina są tak fajnymi, mądrymi, kobietami, tak o nas dbają i doceniają. Myślę, że to też jest bardzo duży magnes, że można jeszcze czegoś ciekawego się od nich dowiedzieć.

M.A.: To ważne, aby mieć swojego opiekuna, do którego można przyjść i zapytać, co w danej sytuacji zrobić lub powiedzieć: „Mam nowy pomysł!” Dziewczyny zawsze z entuzjazmem reagują na nowe inicjatywy, zawsze są chętne do pomocy. Dzielą się też swoimi pomysłami. Wiemy i czujemy, że mamy wsparcie.

B.Sz.: To miejsce jest takie przyjazne, domowe. W tej chwili przychodzę tutaj jak do siebie.


Rozmowa: Olga Bartosiewicz