O tym, jak pandemia wpłynęła na wolontariat w Warszawie, co udało się osiągnąć w ostatnich latach oraz jakie są plany na przyszłość – rozmowa z Martą Dermańską i Antonim Morawskim, którzy koordynują projekt "Ochotnicy warszawscy".
Jędrzej Dudkiewicz, portal warszawa.ngo.pl: – Właśnie skończyła się pierwsza, pięcioletnia edycja projektu "Ochotnicy warszawscy". Jak w tym czasie zmienił się wolontariat w stolicy?
Antoni Morawski, kierownik projektu "Ochotnicy warszawscy": – Projekt "Ochotnicy warszawscy" był bardzo partycypacyjny. Uczestniczyło w nim mnóstwo organizacji pozarządowych, instytucji, Urząd m.st. Warszawy. Cele, które nam przyświecały, czyli zwiększenie zaangażowania warszawianek i warszawiaków w wolontariat, stworzenie systemowego wsparcia dla jego organizatorów oraz samych wolontariuszek i wolontariuszy, udało się osiągnąć. Z tematu, który był niszowy wolontariat stał się częścią kanonu aktywności społecznej. Kiedyś mówiło się o nim głównie w ramach dużych imprez – sami zresztą zaczynaliśmy od UEFA EURO 2012 – a obecnie jest tym samym, co głosowanie w budżecie obywatelskim, czy udział w konsultacjach społecznych. Zbliża nas to do wzorców zachodnich.
Marta Dermańska, zastępczyni Dyrektora Centrum Komunikacji Społecznej: – Zmienił się również sposób poszukiwania wolontariatu w Warszawie. Przez ostatnie pięć lat działał i cały czas rozwijał się portal "Ochotnicy warszawscy". Jednym z założeń projektu było właśnie stworzenie miejsca, które będzie służyć zarówno organizatorom wolontariatu, jak i tym, którzy chcą się w niego zaangażować. Portal był bardzo popularny, rocznie mieliśmy sto kilkadziesiąt tysięcy aktywnych użytkowniczek i użytkowników. To też ugruntowało pozycję wolontariatu w stolicy.
Czyli sporo udało się osiągnąć. A co wymaga poprawy i dlaczego?
A.M.: – Jak wiadomo, zawsze można zrobić więcej. Z jednej strony możemy się pochwalić, że udało się otworzyć na wolontariat 58 dzielnicowych filii bibliotek, dzięki czemu z miejsc, które nie kojarzyły się z aktywnością społeczną, stały się one małymi lokalnymi centrami zaangażowania ludzi. Z drugiej, na pewno mogliśmy otworzyć na wolontariat więcej instytucji. Tym, czego nie udało nam się jeszcze osiągnąć jest poziom dzielnicowy. Miasto wspiera i stymuluje rozwój wolontariatu na poziomie centralnym. Dobrym kierunkiem są działania bardziej lokalne. Jak w wielu stolicach europejskich, w których wolontariat jest obecny nawet na poziomie sąsiedzkim.
M.D.: – Podobnie jak Antek uważam, że są rzeczy, które można było zrobić szybciej. Tyle, że zawsze jest to kosztem czegoś innego. Warto pamiętać, że "Ochotnicy warszawscy" to całkowicie innowacyjny projekt na skalę Polski.
Tak więc przy wprowadzaniu systemowych zmian w działaniu miasta na rzecz rozwoju wolontariatu, musieliśmy pozwolić sobie na to, by różne rzeczy robić spokojnie. Przykładowo rozwijanie wolontariatu w instytucjach oznacza ciągłą pracę i przekonywanie decydentów, którzy nimi na co dzień kierują. Tego nie da się zrobić „na już”. Potrzebna była cierpliwość, upór i pokora.
A.M.: – Jest jednak jedna rzecz, która się nie udała i wiemy, że się nie uda. Chcieliśmy zbudować coś na kształt tożsamości warszawskich wolontariuszek i wolontariuszy. Chodziło o to, by ludzie się ze sobą poznawali, nawiązywali relacje i działali w różnych miejscach, a identyfikowali się po prostu z byciem warszawskim wolontariuszem. Było to utopijne, bo jest to nienaturalne. Ludzie identyfikują się z miejscem, w którym są zaangażowani i jego celami. Dlatego uznaliśmy, że wystarczy nam, jeśli będą czuć się dobrze w Warszawie, będą zadowoleni z życia tutaj i będą angażować się w wolontariat. Co nie znaczy, że nie będziemy czasem podejmować wysiłku, by sieciować ze sobą ludzi i by otwierali się oni na nowe formy zaangażowania.
W jaki sposób na wolontariat w Warszawie wpłynęła pandemia? Były sygnały, przynajmniej na początku, że mnóstwo ludzi rzuciło się pomagać. Przyniesie to jakieś zmiany?
M.D. – Na długofalową ocenę potrzeba jeszcze trochę czasu. Pandemia jednak wyraźnie wpłynęła na wolontariat. Z jednej strony zatrzymała bardzo dużo działań realizowanych w setkach organizacji pozarządowych i instytucji. W związku z obostrzeniami siłą rzeczy część aktywności nie mogła się odbyć. Z drugiej strony, rzeczywiście obserwowaliśmy "wybuch" ludzkiej solidarności, która często nie była stricte wolontariatem, w rozumieniu ustawowym, tylko pomocą sąsiedzką, do której jako miasto bardzo zachęcaliśmy. Z czasem wiele podmiotów zaczęło bardziej systemowo angażować osoby do zadań związanych z pandemią. W międzyczasie widać było duże starania, by przenieść działalność do przestrzeni wirtualnej, czego najlepszym przykładem są instytucje kultury. Potem, na jesieni, trend pomocowy nieco przygasł, wszystkim nam pogorszyły się nastroje, bo uświadomiliśmy sobie, że pandemia potrwa jeszcze długo. Tak więc wsparcia sąsiedzkiego było mniej, chociaż może też było mniej widoczne, przestało już być tak medialne. Za to zaangażowanie wolontariuszek i wolontariuszy w działania instytucji i NGO utrzymały się na stałym poziomie.
A.M.: – Warto zauważyć, że przed pandemią miało miejsce kilka dużych kampanii promujących wolontariat. Były one szeroko zakrojone, profesjonalne, dotarły do naprawdę dużej grupy ludzi.
Wydaje mi się więc, że jeśli miasto przez kilka lat konsekwentnie zachęcało do pomagania innym, pokazujące wolontariat jako atrakcyjny sposób spędzania czasu, który daje dużo różnorakich korzyści, to przyniosło to dobre efekty. Pandemia to wielka społeczna katastrofa i swoiste „sprawdzam” – warszawianki i warszawiacy zdali ten egzamin fenomenalnie. Ochotnicy Warszawscy w pewnym stopniu się do tego przyczynili.
Jak wygląda wolontariat w organizacjach pozarządowych? Jak chcecie go rozwijać i co macie do zaoferowania NGO w nowej edycji projektu?
A.M.: – Podstawą jest dla nas portal. Odnoszę wrażenie, że jest on ważną usługą i gdybyśmy nagle go wyłączyli, to byłby to spory cios dla NGO. W związku z pandemią jest trudniej, ale w normalniejszych warunkach, gdy organizacja chciała znaleźć wolontariuszkę lub wolontariusza, to wystarczyło poświęcić piętnaście minut, by dobrze przemyśleć i sformułować ofertę i często cel udało się osiągnąć bardzo szybko. Dostawaliśmy też dużo dobrych informacji zwrotnych od NGO na temat portalu. Tym bardziej, że cały czas staramy się go unowocześniać, chociażby pod względem dostępności dla wszystkich. Na pewno będziemy to wszystko kontynuować.
Kolejną rzeczą są przygotowywane przez Stowarzyszenie Centrum Wolontariatu szkolenia, które zapewniamy organizatorom wolontariatu. Niektóre są na poziomie podstawowym, inne specjalistycznym, kolejne bardziej branżowe. Jeśli jakaś organizacja pozarządowa nie miała dotąd styczności z wolontariatem, to w sposób łatwy, szybki i bezpłatny może przyswoić wiedzę na ten temat i stworzyć ścieżkę działań, które doprowadzą do przyjęcia wolontariuszek i wolontariuszy.
Mamy też dodatkową ofertę, dwuletni konkurs, dla tych, którzy chcą rozwijać wolontariat w sposób systemowy. Tutaj stawiamy na jakość, a nie ilość, więc możemy zapewnić wsparcie mniejszej liczbie NGO. Jest to inicjatywa przeznaczona dla tych organizacji, w których wolontariat jest kluczowy dla działania i jest potrzeba, żeby go ulepszyć.
Jak będzie wyglądać przyszłość "Ochotników warszawskich"? Co planujecie na kolejne lata – będą jakieś zmiany, do czego będziecie dążyć?
M.D.: – Główne założenia projektu się nie zmieniają. Nadal będziemy dążyć do tego, by więcej osób angażowało się w wolontariat, jak również żeby można było to robić w większej liczbie miejsc. Chcemy też, by zarówno wolontariuszki i wolontariusze, jak i jego organizatorzy zwiększali swoje kompetencje.
Bardzo ważne jest wspomniane już zejście na poziom lokalny. Przykładem niech będzie szkolne koło wolontariatu. Chodzi o to, by nauczycielka lub nauczyciel nie musieli szukać oferty zaangażowania się dla uczennic i uczniów bardzo daleko. Bo będą po prostu wiedzieć, że w okolicy jest kilka organizacji pozarządowych albo instytucji, w których można zrobić coś dobrego. Z poziomu CKS nie jesteśmy tego w stanie robić, dlatego trzeba zejść na poziom dzielnic. Kierunek ten jest zresztą bardzo spójny ze Strategią #Warszawa2030, która również mocno stawia na aktywność lokalną, blisko domu.
Będziemy stawiać też mocniejszy nacisk na wolontariat rodzinny. Może nie od razu, bo w trakcie lockdownu i tak ludzie spędzają ze sobą więcej czasu. Przed pandemią ofert wolontariatu rodzinnego było jednak niewiele, za to gdy już się pojawiały, na przykład w Muzeum Powstania Warszawskiego, to dawało to fantastyczne efekty.
Zależy nam również na większym wsparciu koordynatorek i koordynatorów wolontariatu. Jest to już w zasadzie zawód, w którym można w metodyczny sposób rozpisać zakres kompetencji i zadań, pojawia się zresztą coraz więcej tego typu ofert pracy. Przy czym jest to dość specyficzne stanowisko. Z jednej strony wymaga zdolności organizacyjnych, z drugiej –umiejętności i chęci działania wspólnie z ludźmi. Chcielibyśmy uniknąć sytuacji, gdy osoba zarządzająca organizacją czy instytucją uznaje, że dobrze byłoby wprowadzić wolontariat i arbitralnie wyznacza do tego osobę, która nie zawsze musi być odpowiednia. Koordynatorki i koordynatorzy wolontariatu muszą się cały czas kształcić i właśnie w tym chcemy im pomagać.
A.M.: – Planujemy więc dalej wzmacniać bazę wiedzy w naszym portalu. Wypracowaliśmy naprawdę dużo materiałów, przeróżnych poradników, które są efektem dziesiątków spotkań i warsztatów. Staramy się to wszystko zbierać i umieszczać na portalu. Chcemy to rozwijać, bo widzimy, że budzi to bardzo duże zainteresowanie. Jest kilka podobnych repozytoriów w Polsce, ale niektóre tematy na pewno poruszamy jako jedyni, co jest cenne.
No i chcemy również wykorzystać doświadczenia pandemiczne. Mam nadzieję, że niedługo będziemy mogli powiedzieć, że jest ona za nami, a wtedy przyjdzie czas na merytoryczne podsumowanie tego, co się wydarzyło oraz wyciągnięcie wniosków. Także po to, by zorganizować prosty system, który w przyszłości pozwoli na jeszcze lepsze wykorzystanie potencjału wolontariuszek i wolontariuszy w sytuacji kryzysowej.
Marta Dermańska – zastępczyni Dyrektora Centrum Komunikacji Społecznej, współtwórczyni i wieloletnia koordynatorka projektu „Ochotnicy warszawscy”.
dr Antoni Morawski – kierownik projektu „Ochotnicy warszawscy”, pracownik Centrum Komunikacji Społecznej Urzędu m.st. Warszawy. Koordynator wolontariatu. Badacz, autor publikacji dotyczących zarządzania kryzysowego i aktywności społecznej w tym obszarze. Instruktor harcerski.
Wywiad przeprowadzony dla portalu warszawa.ngo.pl