Ponad 44 tysiące stron opracowanych w ciągu roku, 140 książek dostosowanych do potrzeb osób studiujących i 280 osób korzystających z katalogu - to efekt pracy zespołu wolontariuszek i wolontariuszy Akademickiej Biblioteki Cyfrowej. Z rozmowy z koordynatorką wolontariatu Anną Nobis-Fechner oraz Anną Szymańska kierowniczką Biura ds. Osób z Niepełnosprawnościami Uniwersytetu Warszawskiego dowiesz się, jak działa Akademicka Biblioteka Cyfrowa i w jaki sposób przebiega adaptacja tekstów. To kulisy inicjatywy, która dzięki zaangażowaniu wolontariuszek i wolontariuszy umożliwia osobom studiującym równy dostęp do wiedzy.

Jak rozpoczęła się inicjatywa związana z adaptacją tekstu?
Anna Szymańska: Dużo osób studiujących, które korzystają ze wsparcia Biura ds. Osób z Niepełnosprawnościami potrzebuje dostępu do materiałów w formach dostępnych, stąd właśnie potrzeba adaptacji materiałów i idea stworzenia Biblioteki Książki Cyfrowej. Biblioteka zrzesza wiele uczelni, które opracowują i zamieszczają materiały, aby w katalogu pojawiały się nowe pozycje przygotowane dla studentów. Każda książka zamieszczona w katalogu może służyć wielokrotnie, wielu użytkownikom.
Na jakich tekstach się pracuje podczas adaptacji? Na skanach danych tekstów, czy fizycznych woluminach, których nie wolno np. wynosić z biblioteki?
Anna Szymańska: Naprawdę bardzo różnie, podążamy za potrzebami studentów. Chodzi o to, że wersje czarnodrukowe jak my tu mówimy czyli papierowe książki, nie są dostępne dla osób niewidomych. Wymagają przetworzenia do formatów dostępnych m.in. poprzez skanowanie i rozpoznawanie tekstu. Programy, którymi się posługujemy nie są idealne. Często zdarza się, że nieprawidłowo rozpoznają fragmenty, które są podkreślone w książkach przez czytelników. Tu właśnie po zeskanowaniu wkraczają nasi wolontariusze, którzy ten tekst przetworzony przez program „obrabiają”. Później taki tekst wysyłamy do Worda, gdzie powstaje tekst edytowalny z odpowiednimi znacznikami. I to jest właśnie adaptacja pierwszego rodzaju materiałów, czyli książek.
Jakie materiały jeszcze są adaptowane?
Anna Nobis-Fechner: Są też PDF-y, które nie mają warstwy tekstowej, czyli są w formie zdjęć, więc w konsekwencji też są niedostępne. Zdarzają się też materiały od wykładowców, czyli skany, kserówki różnego rodzaju, przerobione po prostu już przez tyle kopii, że to też jest czasami utrudnienie dla programu. Są czasopisma czy materiały, które otrzymują studenci podczas zajęć, np. handouty, które są w różnych formach, najczęściej niedostępnych.
W niektórych materiałach zapewne pojawiają się różnego rodzaju obrazy. Czy w związku z tym osoby, które zajmują się adaptacją tekstu pracują jednocześnie nad alternatywnymi opisami?
Anna Nobis-Fechner: To zależy od wolontariuszy. Większość z nich skupia się na warstwie tekstowej i podczas pracy z tekstem w odpowiedni sposób zaznacza miejsca, które wymagają uzupełnienia. Ale mamy też wolontariuszkę, która bardzo sprawnie sobie radzi z wykresami, spisuje z nich dane czy opisuje najważniejsze prawidłowości. Potem to wszystko przechodzi jeszcze przeze mnie. Robię końcową adaptację w Wordzie, uzupełniam opisy tam, gdzie to potrzebne.
Anna Szymańska: Nie zawsze jest prosto opisać to, co jest w warstwie graficznej, w sposób zrozumiały dla osoby niewidomej. Potrzeba dużego doświadczenia i dużej wiedzy, też myślę pedagogicznej, żeby wiedzieć jakich odniesień nie używać i jak pisać językiem prostym i zrozumiałym. Czasem jest i tak, że po prostu ten poziom trudności obrazów jest tak duży, że niestety ciężko jest wykonać opis. Na przykład mieliśmy podręcznik do makroekonomii, gdzie trzeba było naprawdę specjalistycznej wiedzy, żeby wszystko dobrze zinterpretować i opisać. Więc wtedy jedynie pozostaje poinformowanie, że w materiale znajduje się grafika.
Czy w takim razie mają Państwo tendencję do tego, żeby przypisywać dane teksty do osób, które mają konkretne zainteresowania albo jakieś konkretne dziedziny, z którymi są związani na co dzień?
Anna Nobis-Fechner: Staramy się. Bywa i tak, że wolontariusze zniechęcają się, jeśli dostaną zbyt trudne materiały. Ale na przykład w przypadku wspomnianej makroekonomii pomógł nam pan, który był absolwentem Wydziału Fizyki UW. Było tam bardzo dużo wzorów różnego rodzaju, które on zapisał w sposób umożliwiający odczyt przez czytniki ekranu. Do językowych materiałów też staramy się dopasować wolontariuszy. Mamy na przykład wolontariuszkę, która radzi sobie bardzo dobrze z rosyjskim. Opracowywaliśmy też podręcznik do włoskiego i okazało się, że nasza wolontariuszka jest po pierwszym roku nauki języka włoskiego i chętnie podjęła się opracowania tych materiałów. Powiedziała, że dużo z tych poleceń rozumie i że jest to dla niej przyjemna praca, ponieważ przy okazji sobie ćwiczy. Więc ona była dla mnie ogromnym wsparciem, ponieważ w ogóle nie znam włoskiego, a ona mogła z łatwością wychwycić literówki czy błędy. No i zrobiła cały podręcznik i cały zeszyt ćwiczeń.
A ten pierwszy mężczyzna, o którym pani wspomniała, absolwent Wydziału Fizyki UW, czy ona nadal z Wami działa?
Anna Nobis-Fechner: Ten pan po jakimś czasie zrezygnował. Wiemy, że wolontariat to zaangażowanie, które wymaga czasu, więc liczymy się także z krótkoterminową współpracą. Stąd też charakter materiałów szkoleniowych, które przygotowujemy, żeby wytłumaczyć każdej zaczynającej osobie wszystko od podstaw, aby decyzję o wolontariacie podjęła świadomie. A jeżeli ktoś ma ochotę z nami iść dalej to też szukamy innych obszarów zaangażowania.
Na przykład?
Anna Szymańska: Trafiają do nas często pytania od studentów, np. o pomoc w jakiejś konkretnej sytuacji. I my te pytania kierujemy do grupy osób współpracujących z nami. Jeden z wolontariuszy był bardzo otwarty na taki bezpośredni kontakt i zaczął wchodzić w różne obszary bezpośredniego wsparcia czy pomocy. Na przykład w dotarciu na zajęcia czy do nowej przestrzeni, często nie związanej nawet ze studiami, tylko z jakimiś innymi pasjami czy potrzebami. Więc z tego powodu bardzo się cieszymy i zawsze jak się pojawiają takie pytania, to staram się je przekazywać. Jeszcze się chyba nie zdarzyło, żeby się nie znalazł ktoś.
Ile osób korzysta z katalogu Biblioteki?
Anna Nobis-Fechner: Mamy 280 osób korzystających z Biblioteki Cyfrowej (po stronie UW, nie wliczając w to uczelni partnerskich). Przy czym osób zamawiających jest około 20, ponieważ nie wszyscy są do tego uprawnieni, a niektórzy korzystają po prostu z adaptacji w inny sposób - przysyłają na maila zamówienia lub też sami wykładowcy dostarczają materiały, których potrzebują dla swoich studentów.
Czy takie potrzeby wychodzą ze strony osób studiujących czy raczej osób wykładających?
Anna Nobis-Fechner: Osób studiujących. Aczkolwiek na przykład wiem, że na Wydziale Historii była taka sytuacja, że to raczej wykładowca się zgłaszał, bo były zjazdy co 2 tygodnie na studiach zaocznych, więc starał się z wyprzedzeniem nam to komunikować. Materiałów było naprawdę dużo - kilkanaście rozdziałów z książki historycznej. To też pokazuje, jak bardzo naprawdę ci wolontariusze są nam potrzebni. Ja bym sama nie była w stanie przez dwa tygodnie przerobić przykładowo 12 rozdziałów po kilkadziesiąt stron, zajmując się przecież nie tylko tym jednym materiałem. Sprawdzałam dzisiaj, że w zeszłym roku wolontariusze przerobili ponad 44 000 stron. Powiedzmy, że średnio książka ma te 300 stron, więc przerobili ponad 140 książek. To jest niesamowita liczba.
A jak pracują wolontariusze?
Anna Nobis-Fechner: Teraz głównie zdalnie, ale jeżeli ktoś chce przychodzić, to zapraszamy do naszej przestrzeni, gdzie mamy specjalne stanowiska lub do kabin w BUW.
Jeśli są osoby, które działają stacjonarnie, to czy wtedy dostają konkretne fizyczne materiały, czy raczej pracują z materiałami w formie cyfrowej?
Anna Nobis-Fechner: Raczej w formie cyfrowej. Jeżeli są jakieś trudniejsze teksty, na przykład jakieś stare książki, to wtedy pracują z fizycznymi formami, żeby jednak się przyjrzeć temu, co jest w papierze. Więc jest taka opcja, że po prostu zostawimy dany wolumin do wglądu.
Anna Szymańska: W Bibliotece Uniwersyteckiej pracuje nasz kolega Rafał, który jest osobą niewidomą i zajmuje się skanowaniem materiałów. To jest swoją drogą bardzo wymagająca czynność, ponieważ książkę należy odpowiednio ułożyć i docisnąć na szybie skanera, aby nie było zakrzywień, które później utrudnią rozpoznanie tekstu przez program. To bardzo ważne, żeby wszystko było jak najlepiej zeskanowane. Potem książka przechodzi przez wstępne etapy opracowania, a dalej wszystko jest już w rękach wolontariuszy.
Zanim dojdzie do tego momentu, to zaczyna się od rekrutacji - jak ona przebiega?
Anna Nobis-Fechner: Zaczyna się od maila ze zgłoszeniem na naszą skrzynkę. Wtedy taki kandydat dostaje od nas filmiki, które może obejrzeć online i zobaczyć z czym się będzie mierzyć, żeby decyzję o rozpoczęciu wolontariatu podjąć świadomie. Później podpisujemy dokumenty - porozumienie wolontariackie i klauzulę o przetwarzaniu danych osobowych. Jeżeli jest to osoba niepełnoletnia, to też musi dostarczyć nam pisemną zgodę rodzica. Po podpisaniu dokumentów po naszej stronie, ustalamy, czy praca będzie stacjonarna czy zdalna. Jeżeli stacjonarna, wolontariusz otrzymuje identyfikator, który uprawnia do wchodzenia do biblioteki. Spotykamy się w BUW-ie i pokazujemy, gdzie się pobiera kluczyk do kabin i jak wszystko wygląda. Natomiast w przypadku pracy zdalnej, wolontariusze dostają instrukcje jak skonfigurować stanowisko pracy zdalnej. W tym momencie mamy stanowiska, na których mogą jednocześnie pracować dwie osoby na dwóch różnych materiałach. Po jakimś czasie pracy nowego wolontariusza, zaglądam w takie materiały i daję informację zwrotną, co trzeba poprawić. Wolontariusze zdalni działają w wirtualnych pokojach i wpisują się do grafiku, żeby sobie nie przeszkadzać. Zapisują się na obrabianie materiału na konkretny dzień i godzinę, wpisują w karcie pracy, nad jakim materiałem pracują i odznaczają swój zakres pracy. Ja w tej karcie pracy też mam swoją rubrykę, gdzie zapisuję informacje dla wolontariuszy, na przykład proszę, aby w pierwszej kolejności zajmować się plikami, które mają dopisek “pilne”.
A jak wygląda startowy zestaw materiałów, którymi świeży wolontariusz ma się zajmować?
Anna Nobis-Fechner: Tak naprawdę wrzucamy ich na głęboką wodę. Nie mamy testowych materiałów, chociaż staram się, jeżeli jest taka możliwość, dobierać nowym wolontariuszom teksty, które nie są trudne, więc na przykład w mailu zasugeruję, że lepiej pracować na stanowisku zdalnym pierwszym, a nie drugim.
Wspomniałaś o tym, że praca wolontariuszy jest nieoceniona. Czy chciałabyś na koniec rozmowy coś więcej o tym powiedzieć?
Anna Nobis-Fechner: O tak. Naprawdę jest ogrom wdzięczności dla całej masy ciężkiej pracy, bez której studiowanie osób niewidomych nie byłoby możliwe. Bo to głównie ta grupa, która korzysta, a w tej chwili głównie mamy studentów na kierunkach językowych, co oznacza bardzo wymagające materiały.
Anna Szymańska: Staramy się doceniać wolontariuszy raz w roku organizując spotkanie, podczas którego przekazujemy podziękowania. Często na te spotkania zapraszamy również studentów, dla których adaptacje są przygotowywane. Ogromnie zależy nam, żeby osoby wolontariackie poznały i zobaczyły też dla kogo pracują i jak wiele ich zaangażowanie znaczy dla innych.
Rozmowa: Julia Różańska
Zdjęcia przekazane przez rozmówczynię