Zobaczyła reklamę na Instagramie i stwierdziła, że wolontariat to ciekawy sposób na oderwanie się od codzienności i spędzenie wolnego czasu - Nicol Bnyamin, młoda mama i studentka medycyny zaangażowała się w wolontariat podczas obchodów 80. rocznicy Powstania Warszawskiego, gdzie towarzyszyła jednej z powstańczyń. To doświadczenie nie tylko wzbogaciło ją jako człowieka, ale także pozwoliło jej córce uczestniczyć w wyjątkowej lekcji historii. W rozmowie Nicol dzieli się emocjami oraz refleksjami, które zostaną z nią na całe życie.

Zdjęcie przedstawia Nicol i jej córkę, które wręczają róże pani Hannie Zawistowskiej Nowińskiej

Na początek powiedz coś o sobie. Kim jesteś i czym zajmujesz się na co dzień?
Nicol Bnyamin: Na co dzień studiuję medycynę, jestem na czwartym roku. Dodatkowo – choć to w zasadzie nie "dodatkowo", a raczej stałe zajęcie – jestem mamą mojej piętnastomiesięcznej córeczki Sofii. Te dwie rzeczy wypełniają moje życie na ten moment.

Jak dowiedziałaś się o możliwości zostania wolontariuszką podczas 80. rocznicy Powstania Warszawskiego?
N.B.: W zasadzie przypadkiem – zobaczyłam reklamę w internecie, na Instagramie. Uznałam, że to ciekawa opcja, by spędzić czas w niecodzienny sposób, dotknąć historii, poznać powstańców i zrobić coś wyjątkowego poza schematem codzienności z Sofią. Co więcej, bardzo chciałam, żeby Sofia również poznała powstańców. Trzeba podkreślić, że ona też była zaangażowana w wolontariat.

Co Cię skłoniło do zaangażowania się w wolontariat? Czy wcześniej miałaś doświadczenie w takiej działalności?
N.B.: Tak, byłam wcześniej wolontariuszką w Domu Pomocy Społecznej, gdzie pomagałam dzieciom w odrabianiu lekcji i spędzałam z nimi czas. Byłam dla nich taką ciocią. Ponadto działałam w Domu Seniora, gdzie wykorzystywałam swoje umiejętności gry na pianinie – wspólnie z podopiecznymi spędzaliśmy czas przy muzyce. Miałam też doświadczenie w krótszych akcjach wolontariackich, na przykład podczas "Dziewczynki z zapałkami".

Opowiesz coś o powstańczyni warszawskiej, której towarzyszyłaś w ramach wolontariatu?

N.B. : Oczywiście! Miałam przyjemność poznać panią Hannę Zawistowską-Nowińską. Razem z moją koleżanką Julią, z którą zostałam przydzielona do tego wolontariatu, szukałyśmy informacji o pani Hannie, aby lepiej się przygotować. Okazało się, że jest z zawodu pediatrą – co bardzo mnie ucieszyło, bo sama również rozważam wybór tej specjalizacji. Miałyśmy wiele wspólnych rozmów o powstaniu i o medycynie. Pani Hanna była przeszczęśliwa, że Sofia uczestniczyła w wolontariacie i mogła z nią spędzać czas. Jest bardzo ciepłą i miłą osobą, ze szczegółami opowiadała nam o powstaniu.

Zapadły Ci szczególnie w pamięć jakieś historie, które opowiadała? 

N.B. : Tak, opowiadała o bombardowaniu przy ulicy Freta, gdzie kiedyś mieścił się szpital, w którym pracowała. Co prawda nie była wtedy jeszcze lekarką – miała zaledwie 21 lat i ukończyła szybkie kursy pielęgniarskie, żeby móc pomagać. Przenosiła rannych z miejsca na miejsce, ponieważ bombardowano kolejne budynki, gdzie opiekowano się powstańcami. To taka historia w zasadzie trudna, ale opowiadała ją z radością w głosie. Mówiła też o miłych wspomnieniach. To, co zapadło mi w pamięć, to na przykład opowieść pani Hanny o tym, jak jadła z wielkiego gara, w którym wcześniej robiła pranie. Opowiadała, że gdy udało się zdobyć coś do jedzenia, było to coś wyjątkowego, ponieważ często zdarzało się, że przez tydzień nic nie jedli. Mimo wszystko mieli bardzo pozytywne nastroje i starali się nawzajem wspierać. Było to wyjątkowe doświadczenie, słuchać historii osoby, która rzeczywiście brała udział w tych wydarzeniach. 

Jakie były Twoje główne zadania podczas obchodów rocznicy Powstania? Czy poza obowiązkami był czas na spędzanie czasu z Panią Hanną?

N.B. : Naszym zadaniem było głównie towarzyszenie powstańcom podczas uroczystości i pomoc w przemieszczaniu się pomiędzy uroczystościami. Jednak z Julią oraz panią Hanną i jej córką udało nam się znacznie poszerzyć ten wspólny czas. Spotykałyśmy się poza oficjalnymi wydarzeniami – na przykład na spacerach w Łazienkach Królewskich czy przy kawie w Wedlu. Miałyśmy więc okazję spędzić dużo miłych chwil razem, nie tylko w formalnych okolicznościach.

Super! A czy teraz po tych wydarzeniach udało się utrzymać kontakt z panią Hanną? 

N.B. : Tak, udało się! Pani Hanna niedawno obchodziła swoje 101. urodziny, więc dzwoniłam z życzeniami. Udało nam się także spotkać już po obchodach. Pani Hanna jest w świetnej formie – to bardzo pozytywna, ciepła osoba. Mimo upływu czasu nadal pozostajemy w kontakcie i myślę, że nadal tak będzie. 

Jakie emocje towarzyszyły Ci podczas działań wolontariackich, zwłaszcza w kontakcie z osobami, które przeżyły Powstanie Warszawskie?

N.B. : Uroczystości miały bardzo podniosłą atmosferę, która zapierała dech w piersiach. Było to przeżycie, które zostanie ze mną do końca życia. Odczuwałam ogromną dumę z powstańców, ich odwagi i poświęcenia dla ojczyzny. Poza tymi oficjalnymi wydarzeniami miałam natomiast okazję doświadczyć wielkiego ciepła i życzliwości bijącego od tych osób. To niesamowici ludzie, z niezwykle ciekawymi historiami i przemyśleniami.

Zdjęcie przedstawia zgromadzenie ludzi na uroczystości podczas obchodów 80 rocznicy Powstania Warszawskiego. Na środku znajduję się wolontariuszka Nicol oraz pani Hanna Zawistowska-Nowińska ze swoją córką

Co zyskałaś dzięki temu doświadczeniu?

N.B. : Na pewno nauczyłam się, jak dobrze jeździć wózkiem! (śmiech) Mieliśmy szkolenie z tego zakresu, co było bardzo przydatne. Okazało się, że nie jest to wcale takie łatwe, jak się może wydawać. Największą wartością było jednak to, że mogłam wysłuchać historii z pierwszej ręki – dowiedzieć się, jak rzeczywiście wyglądało Powstanie Warszawskie. Czuję dumę, że mogłam być częścią tak wyjątkowego przedsięwzięcia. Jestem też szczęśliwa, że moja córka miała szansę poznać powstańców.

Można powiedzieć, że to już takie ostatnie okazje do tego, bo jak wiemy są to osoby w podeszłym wieku.

Dokładnie, więc bardzo mnie to cieszy. Może jest za malutka, aby to pamiętać, ale zostaną zdjęcia i wspomnienia. Także to jest coś, z czego jestem dumna i cieszę się z tego, że udało nam się porozmawiać i spędzić jeszcze trochę czasu z powstańcami. 

Jak podsumowałabyś to doświadczenie jednym zdaniem?

N.B. : Czy to może być zdanie podwójnie złożone (śmiech)?

Tak!

N.B. : Na pewno powiedziałabym, że dzięki wolontariatowi czuję się bardziej spełniona i czuję się lepszym człowiekiem. Jestem też spełniona jako mama, bo dzięki temu doświadczeniu, moja córka miała szansę poznać polskich bohaterów. Jest to doświadczenie, które zapamiętam na całe życie. 

 

Rozmowa: Martyna Jędrysiak

Zdjęcia przekazane przez rozmówczynię