Na Mokotowie, między blokami, ukryta jest Wypożyczalnia dla Dorosłych i Młodzieży nr 125. A w niej czeka na Was Magdalena Zakrzewska - koordynatorka wolontariatu, która opowiada o "rozgrywkach", eksperymentach fizycznych, oraz tym, z czego Biblioteka słynie - o"czytaniu na dywanie". 

Organizujecie w Bibliotece “Czytanie na dywanie”. Co w takim razie czytaliście ostatnio?

Magdalena Zakrzewska: Ostatnio czytaliśmy o zwierzętach chronionych w Polsce, ponieważ obchodziliśmy wtedy Dzień Rysia. A ze względu na to, że Ryś jest zwierzęciem chronionym, to od razu dodaliśmy też inne gatunki. Najczęściej staramy się dopasowywać do tego, jaki jest dzień. Mamy kalendarz, w którym znajdują się różne nietypowe święta i to z niego często korzystamy Mieliśmy na przykład Dzień Jednorożca, podczas którego wolontariuszka - tudzież nasza Pani Kierownik, czytała dzieciom w przebraniu. To było fantastyczne. Właśnie zgłosiła się do nas pani, która ma podobno doświadczenie aktorskie, więc myślę, że dla dzieciaków to będzie atrakcja.

Trójka dzieci siedząca na szarym dywanie w sowy naprzeciwko wolontariusza. Wolontariusz jest pochylony nad książką i czyta dzieciom.

Masz jeszcze jakieś w głowie jakieś pamiętne czytania?

M.Z.: Kiedyś była taka sytuacja, że przyszły dzieci troszkę starsze, bo zazwyczaj pojawiają się te w wieku od 3 do 6 lat, i w pewnym momencie same zaczęły czytać naszej wolontariuszce. To też było bardzo sympatyczne. Mam nadzieję, że może jak już będą w siódmej czy ósmej klasie, to przyjdą tutaj jako wolontariusze.

Model drzewa z szufladami, w których siedzą papierowe koty

A zdarzają się takie sytuacje?

M.Z.: Są na przykład takie dzieci, które widzą wolontariusza to podchodzą i mówią, że one też się zgłoszą, jak będą trochę starsze. Mieliśmy kiedyś sytuację z takim następstwem pokoleń. W naszej pierwszej turze rekrutacji w 2018 roku przyszedł chłopiec z ósmej klasy. Po paru latach pojawił się jego brat, również z ósmej klasy. Teraz czekam, bo został jeszcze najmłodszy (śmiech).

Korytarz w bibliotece. Po dwóch stronach stoją regały pełne książek. Na jednym z regałów naklejony jest zielony plakat z pionowym napisem  "lit obyczajowa"

Rozpoczęcie ścieżki z organizacją wolontariatu to ekscytująca rzecz, ale i wyzwanie. Miałaś jakieś obawy?

M.Z.: Wiadomo, pojawiły się pytania: Jak to będzie? A jak nikt nie przyjdzie? Albo jak przyjdzie za dużo ludzi? W pierwszym tygodniu, zaraz po tym jak skończyłam szkolenie dotyczące rozwoju wolontariatu w bibliotekach, mieliśmy właśnie taki duży rzut dzieciaków z podstawówki. A potem jakoś to poszło.

To w takim razie opowiedz o tym, w jakie działania angażowały się wolontariuszki i wolontariusze?

M.Z.: Jedna dziewczynka z Rzeszowa, która zobaczyła nasze ogłoszenie na Miejskim Portalu Wolontariatu pisała dla nas swego czasu recenzje. Bardzo piękne, naprawdę fantastyczne. Aż trudno mi było uwierzyć, że czternastoletnia dziewczynka tak ładnie pisze. I te recenzje ukazywały się na Facebooku. Przez jakiś czas była jeszcze licealistka, która nagrywała filmiki właśnie z recenzjami książek, albo opowiadała o swoim hobby, o roślinach czy o filmach, które oglądała.

Pomieszczenie z jasnymi kremowymi ścianami i brązową podłogą, na której stoją kolorowe pufy do siedzenia. Obok stoi akwarium, kwiaty doniczkowe oraz sofa

A coś, co działo się stacjonarnie?

M.Z.: Mieliśmy wolontariusza, który pokazywał doświadczenia fizyczno-chemiczne. Te doświadczenia też były dostępne na Facebooku

Jak one wyglądały?

M.Z.: Wulkany robiliśmy w czasie ferii zimowych u nas w bibliotece. Dzieci najpierw wysłuchały prelekcji o wulkanach (prelekcję robił oczywiście nasz wolontariusz). Potem wykonały z gipsu wulkan,  który został pomalowany, a na kolejnych zajęciach “wybuchany”.  W naszej Bibliotece, ponieważ mamy bardzo dużo gier i dużo osób się tym interesuje, robiliśmy w soboty coś, co się nazywało “rozgrywki”. Wolontariusze w tygodniu przychodzili do nas i uczyli się grać w gry, a potem pokazywali to osobom, które pojawiały się na sobotnich „rozgrywkach”.

Drewniane regały zapełnione książkami oraz grami planszowymi

Brzmi jak coś, co budzi duże zainteresowanie!

M.Z.: O tak. Ale nie ukrywam, że więcej osób pojawia się, gdy jest jesień czy zima. Bo jednak jak jest cieplej, to pogoda wygrywa i ludzie wolą przebywać na zewnątrz. Stąd też - à propos “Czytania na dywanie” planujemy coś, co się nazywa “Czytanie na trawie”, bo planujemy wychodzić na plac.

A jak z obecnością seniorek i seniorów?

M.Z.: Pojawiają się. Na przykład przychodzą do naszych wolontariuszek, które prowadzą porady prawne oraz pomagają z obsługą urządzeń cyfrowych.

Pomieszczenie o kremowych ścianach i brązowej podłodze. W sali umieszczone są krzesła i stoły. Na ścianach powieszone są w rządku obrazy

A czy seniorki i seniorzy działają wolontariacko?

M.Z.: Seniorzy działają, ale w innym trochę wydaniu. W zeszłym roku na Nocy Bibliotek teatr senioralny wystawił u nas sztukę. Przedstawienie było wypożyczone ze Spółdzielni. W Spółdzielni są różne zasoby, które można wypożyczyć (koncerty, wystawy, ale również maszynę do popcornu czy krzesła). Przedstawienie miało tytuł „Brzechwałki”, na motywach wierszy Jana Brzechwy. Wszyscy byli zachwyceni – i publiczność, i osoby wystawiające sztukę. Dostałam potem wiadomości od rodziców, że dosłownie dzieci nic innego od dwóch tygodni nie robią, tylko bawią się w teatr. To było cudowne.

Czy to jest coś, co Ci się marzy, żeby się częściej działo w Bibliotece?

M.Z.: O tak!

To w takim razie będziemy za to mocno trzymać kciuki.

Rozmowa: Julia Różańska

Zdjęcia wykonano na miejscu za zgodą rozmówczyni