fot. Aleksandra Grzegorek
Jak zrodził się pomysł na wolontariat w muzeum? Jak ten wolontariat się zmienia?
Aleksandra Grzegorek: Wolontariat w Muzeum Narodowym obchodzi w tym roku swoje 12 urodziny. Zapoczątkowała go Sylwia Bielicka, która pracowała w Dziale Edukacji. Pomagała jej Bożena Pysiewicz, aktualnie kuratorka oddziału Muzeum Plakatu w Wilanowie. Na początku wolontariat opierał się na pomocy edukatorom. Stopniowo był poszerzany, przybierając formę konkretnych programów. Ja jestem koordynatorką wolontariatu od 3 lat, weszłam w tę rolę, kiedy wolontariat był już mocno rozwinięty.
Mogłabyś opowiedzieć, co robią wolontariusze?
A.G.: U nas wolontariat ma formę wolontariatu typowo stałego. Czyli jest stała ekipa wolontariuszy, w której każdy ma bardzo indywidualną ścieżkę tego, co chce robić. Są stworzone konkretne programy, w które wolontariusze mogą się zaangażować i one się faktycznie sprawdzają. Jednym z głównych jest program Chętnie Pomogę, w którym wolontariusze są takimi “dobrymi duchami” Muzeum. Witają gości, wskazują szatnię, kasy, pokazują mapki, i opowiadają co można i co warto zobaczyć. Czyli z jednej strony przekazują informacje techniczne, jak się rozeznać w muzeum, a z drugiej merytoryczne, co jest szczególnie ważne dla osób, które odwiedzają muzeum po raz pierwszy. Wolontariusze są takim rozpoznawalnym punktem w muzeum - każdy ma czerwoną koszulkę z logo muzeum i przypinkę z napisem “Chętnie Pomogę”. Ten program jest też ciekawy dla nas jako pracowników, bo wolontariusze przekazują nam często informację zwrotną od gości muzeum. Goście mają wobec wolontariuszy trochę mniejszy dystans, są z nimi w innej “relacji” i często to właśnie oni – Wolontariusze - słyszą, co nie działa tak jak powinno.
fot. Agata Steifer
Drugim programem jest program O Dziełach Sztuki. Wolontariusze wybierają obiekt, o którym chcieliby opowiedzieć zwiedzającym. To może być wszystko, każdy rodzaj obiektu, niekoniecznie obraz, ważne, aby był ze stałej ekspozycji Muzeum. Następnie razem ze mną przygotowują scenariusz na około 10-minutową opowieść o tym obiekcie. Tekst opowiadania jest sprawdzany przez pracowników merytorycznych, czyli pracowników Działu Edukacji lub kuratorów danych zbiorów. Po akceptacji scenariusza i próbach na galeriach, wolontariusze opowiadają swoją historię gościom podczas trwających około dwóch godzin dyżurów.
fot. Aleksandra Grzegorek
Czy osoba, która wcześniej nie pasjonowała się sztuką, ma szanse sprawdzić się w tym programie? Domyślam się, że trzeba mieć zaplecze wiedzy o sztuce wykraczającej znacznie poza omawiany obiekt?
A.G.: Rekrutując wolontariuszy nie robimy egzaminu z historii sztuki. Ważniejsza jest wewnętrzna motywacja, czy dana osoba faktycznie chce poznać ten temat. Założenie programu O Dziełach Sztuki jest takie, że wolontariusze nie są specjalistami, ale pasjonatami. Wolontariusze są przygotowywani, żeby w przypadku bardzo specjalistycznych pytań, które mogą się pojawić, odpowiadać, że po prostu są wolontariuszami i nie mają takiej wiedzy. Zdarzają się czasem goście, którzy sami chcą się wykazać wiedzą i wolontariuszowi o czymś opowiedzieć. A jeżeli pojawiają się pytania do wolontariuszy, to też jest wartościowe, bo oni mają wtedy okazję, żeby dowiedzieć się czegoś więcej. Raz na jakiś czas organizujemy tzw. Wielkie Opowiadanie. To jest dzień, w którym wolontariusze w jednym czasie opowiadają o obiektach i goście mogą chodzić od wolontariusza do wolontariusza słuchając opowieści. Wydarzenie trwa 2-3 godziny. Ostatnio wzięło w nim udział 15 wolontariuszy. A najbliższa szykujemy w piątek, 29 listopada.
fot. Agata Steifer
Mamy też program Koło Fotograficzne, w ramach którego wolontariusze wykonują zdjęcia podczas wydarzeń, ale działamy też w formule warsztatowej. Raz na półtora miesiąca wolontariusze otrzymują hasło, nad którym pracują, np. światło, abstrakcja, natura…, i wykonują zdjęcia tematyczne na terenie muzeum lub w jego filiach. To pokazuje muzeum od innej strony. Spotykamy się na wspólnych analizach tych zdjęć, a raz na pół roku prezentujemy je publiczności.
fot. Aleksandra Grzegorek
Wolontariusze pomagają też przy warsztatach dla dzieci, wydarzeniach edukacyjnych, takich jak urodziny Matejki, urodziny Malczewskiego oraz wydarzeniach dla dorosłych – koncertach czy imprezach towarzyszących wystawom.
fot. Agata Steifer
Mamy jeszcze program Dziki Ogród, którego założeniem jest zwrócenie uwagi na roślinność znajdującą się na terenie muzeum. Bo muzeum oprócz tego, że jest gmachem, ma jeszcze dziedziniec Lorentza, który kiedyś był ogródkiem, polankę w Parku nad Książecem, Królikarnię, teren zielony w Otwocku… Wyszliśmy od wykorzystania rosnących tu dzikich roślin jadalnych. Przykładowo rośnie u nas głóg czy forsycja, z których można zrobić herbatę. W pierwszych dwóch edycjach programu wolontariusze zbierali rośliny i je przetwarzali, np. na dżem czy herbatę właśnie. Wybranego dnia organizowaliśmy piknik na terenie zielonym muzeum. Obecnie mamy nową formułę programu, gdzie bardziej zwracamy uwagę na motyw roślin w sztuce. W tym roku w czerwcu zorganizowaliśmy na dziedzińcu Lorentza wydarzenie poświęcone kwiatom, gdzie była strefa warsztatowa, wiele aktywności dla dzieci związanych z roślinami, strefa relaksu i strefa zadań związanych z motywem roślin na galeriach. W sierpniu z kolei z Zarządem Zieleni m.st. Warszawy, zorganizowaliśmy podobne wydarzenie w Królikarni, połączone z oprowadzaniem dendrologicznym.
fot. Katarzyna Waszak
Wolontariusze wspierają też filię w Otwocku, pomagając przy wydarzeniach takich jak urodziny Paderewskiego, koncerty, czy dzień języka angielskiego, gdzie opowiadali o ekspozycji i w języku angielskim.
Mogę jeszcze opowiedzieć o jednym działaniu. W tym roku po raz pierwszy braliśmy udział w takiej ogólnoświatowej inicjatywie Dzień Wolnej Sztuki, 13 kwietnia, który polega na tym, że z całej instytucji wybiera się 5 obiektów, o których się dyskutuje. Wolontariusze zachęcali do wspólnej rozmowy, przyjrzenia się z uważnością wybranemu dziełu sztuki, zatrzymania się.
Który z programów wolontariackich jest Twoim ulubionym?
A.G.: Bardzo bliski jest mi Dziki Ogród. Ale lubię też program O Dziełach Sztuki, bo tutaj wolontariusze mogą się bardzo wykazać swoją pasją. Wiem, że publiczność jak ich słucha, to słucha kogoś kto się pasjonuje, i to się udziela i jest bardzo autentyczne. Ale też kiedy przyszłam do pracy, bardzo dużym zaskoczeniem był dla mnie program Chętnie Pomogę. Zdałam sobie wtedy sprawę, jak ważny jest tzw. front, czyli pierwsze powitanie, to czy się dobrze czujesz w instytucji, a wolontariusze o to dbają. Bo człowiek, który nie jest zaopiekowany, do tej instytucji nie wróci.
Kto się do Was zgłasza? I z jakimi motywacjami przychodzą wolontariusze?
A.G.: Aktualnie mamy 70 wolontariuszy. Wiekowo jest całkowity przekrój. Najmłodsza wolontariuszka ma lat 14, najstarsza - 81. Pojawił się kiedyś pomysł, żeby zrobić osobną odnogę wolontariatu dla seniorów, na co grupa całkowicie się nie zgodziła, mówiąc, że chcą działać międzypokoleniowo, bez żadnych podziałów. Jest to wartość, bo wolontariusze uczą się jedni od drugich i czerpią energię, młodsi od starszych, starsi od młodszych. Każde pokolenie świetnie się tu odnajduje. Zawodowo też mamy cały przekrój, są dziewczyny po historii sztuki, mamy analityków, pracowników korporacji, mamy też byłego technika elektryka, pracującego niegdyś w Polskim Radiu. Motywacje też są bardzo różne. Niektóre osoby są niepewne w tym, czy się odnajdą, mówią otwarcie, że nie bardzo interesują się sztuką, ale chcą zbadać ten obszar. A są też tacy, którzy są całym sercem w sztuce. Ja mam takie przekonanie, że wolontariat to jest pole do próbowania. Więc niektórzy faktycznie po jakimś czasie stwierdzają, że to nie dla nich, i to jest w porządku, a niektórzy się bardzo angażują i spędzają każdy wolny czas w muzeum. U nas można wybrać kilka programów równolegle. Jeśli wolontariusz nie poczuje jednego programu, może spróbować sił w drugim.
fot. Barbara Tichy
Jest przestrzeń na to, żeby tak liczna grupa się poznała? Macie spotkania całej grupy?
A.G.: Tak. To jest moje założenie odkąd zaczęłam pracę. Uważam, że to podstawa, żeby grupa była wspólnotą, żeby była wspólna wiedza o tym, co się dzieje w muzeum i co się wydarzyło u nas wewnętrznie w grupie. Raz w miesiącu mamy spotkania wolontariackie, na których opowiadam co się działo i co się będzie działo w muzeum, gdzie wolontariusze będą potrzebni, odpowiadam na pytania wolontariuszy, opowiadamy sobie o sytuacjach trudnych, ale i zabawnych lub wzruszających - bo i takie zdarzają się podczas dyżurów. Dodatkowo oprócz spotkań organizacyjno-technicznych, spotykamy się w każdy ostatni piątek miesiąca przy wybranym obiekcie w muzeum, żeby porozmawiać o sztuce. Jeden z wolontariuszy wybiera, do której galerii pójdziemy, ale ani ja, ani pozostali wolontariusze nie wiedzą jaki to będzie obiekt. Siadamy przy nim, rozmawiamy, na koniec wolontariusz, który ten obiekt wybrał, sam nam trochę o nim opowiada. Ostatnio zaprosiliśmy do współpracy kuratorów, którzy nam dodatkowo opowiadają o obiekcie. Jest to taki integracyjno-edukacyjny element funkcjonowania grupy, który wyszedł z potrzeby wolontariuszy. Integracyjnie spotykamy się też przy okazji Wigilii oraz Międzynarodowego Dnia Wolontariusza. W grudniu wręczamy nagrody za zaangażowanie. Za każde 100 przepracowanych godzin wolontariusze otrzymują nagrody książkowe. Nasza rekordzistka jest wolontariuszką już 11 lat.
Co cenisz w swojej pracy?
A.G.: Najbardziej cenię to, że mam kontakt z tak zaangażowaną i tak chętną do próbowania nowych rzeczy grupą. Moi wolontariusze to osoby, którzy zawsze chcą działać. Podziwiam pasję tych ludzi. To z jaką dogłębnością niektórzy podchodzą do przygotowywania opowieści. Na przykład jedna z wolontariuszek specjalnie pojechała do Wrocławia, żeby czytać listy Mehoffera do jego żony, żeby znaleźć coś, co może później opowiedzieć. Mnie osobiście motywuje też to, że mogę pomóc wolontariuszom realizować ich pasję poprzez organizację wycieczek, oprowadzań, spotkań z kuratorami. Dzięki temu oni nie tylko pomagają muzeum się rozwijać, ale sami też mają możliwość własnego rozwoju. Nasze Muzeum w tym roku po raz pierwszy bierze udział w programie Erasmus+. W ramach programu dziesięciu naszych pracowników i jedna wolontariuszka pojechali, żeby obserwować jak w innych instytucjach prowadzi się edukację. Wolontariuszka uczestniczyła w mobilności we Francji, w Muzeum Matisse’a w Nicei.
fot. Aleksandra Grzegorek
Wolontariat w muzeum funkcjonuje już od 12 lat, powstają nowe programy. Czy to inicjatywa koordynatora wolontariatu czy samych wolontariuszy?
A.G.: I tak, i tak. Kiedy przyszłam do muzeum, te czołowe programy już były. Wiem, że powstały w dużej mierze z inicjatywy koordynatorki, ale też np. program Chętnie Pomogę zainicjowany został przez wolontariuszkę, która będąc w USA, obserwowała tamtejszych wolontariuszy pomagających gościom. Jest na pewno otwartość na to, żeby wprowadzić przedstawione z wyprzedzeniem pomysły wolontariuszy, czy to w postaci programów, czy mniejszych inicjatyw.
Rozmowa: Olga Bartosiewicz, Martyna Jędrysiak