Maska dla medyka to projekt społeczny zrzeszający ludzi nauki i biznesu wokół prototypu maski ochronnej dla personelu medycznego. O tym jak tworzony jest sprzęt ochronny na bazie masek do amatorskiego nurkowania i jak włączają się w projekt warszawiacy opowiada Michał Chełstowski, koordynator MDM Warszawa.
Jak powstała w Warszawie inicjatywa Maska dla Medyka? Czy od początku działaliście pod tą nazwą w ramach akcji ogólnopolskiej?
Michał Chełstowski: Na początku tego roku, jako ratownik Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy, zacząłem współpracować z Fundacją Fortior. Jest to Fundacja pomagająca osobom w kryzysie bezdomności. Dwa razy w tygodniu jeździmy na dyżury na Dworzec Centralny, gdzie udzielamy naszym podopiecznym wsparcia medycznego i psychologicznego. W momencie kiedy COVID-19 docierał do Polski, to była wówczas druga połowa marca, wiedzieliśmy, że będziemy potrzebować wielorazowych masek do naszej karetki. Zainspirowani działaniami innych krajów, postanowiliśmy stworzyć taki sprzęt, wykorzystując maski do snorklingu oraz filtry do respiratorów DAR, które są tanie i dostępne. Materiały jak zrobić takie maski, znaleźliśmy w Internecie. Po kilku dniach nawiązaliśmy współpracę z akcją społeczną #Zamaskowani, zachęcającą społeczeństwo do noszenia maseczek, a 2-3 dni później powstała ogólnopolska akcja Maska Dla Medyka, pod tą nazwą. Działają tu fantastyczni ludzie i od samego początku nawiązaliśmy wspaniały kontakt. Od tej pory działamy razem jako Maska Dla Medyka. A ponieważ widzieliśmy duże zapotrzebowanie na sprzęt w Warszawie, chcieliśmy działać tutaj. W taki sposób stałem się warszawskim koordynatorem tej akcji.
Kto zgłasza do Was zapotrzebowanie na maski? Czy są to organizacje, takie jak Fortior, które potrzebują masek dla ochrony swoich wolontariuszy, czy są to osoby prywatne, szpitale? Jak dowiedziano się o Waszej inicjatywie, szczególnie na początku, kiedy działaliście tylko lokalnie?
M. Ch.: Dzięki temu, że pracujemy z ratownikami medycznymi, mieliśmy wiele kontaktów do medyków pracujących w szpitalach. Nasi znajomi medycy dzwonili do swoich znajomych, pytając o zapotrzebowanie na taki sprzęt. To były początki, tak dowiadywano się wówczas o nas. Później, kiedy akcja stała się bardziej medialna, kiedy już powstała strona MDM i mieliśmy pierwsze projekty adapterów, wówczas zaczęliśmy otrzymywać zgłoszenia w hurtowych ilościach. W większości były to szpitale: SORy, oddziały intensywnej terapii, pracownie hemodynamiki, oddziały położnictwa. Później zaczęły się do nas odzywać domy pomocy społecznej, organizacje, fundacje działające na rzecz osób w kryzysie bezdomności, schroniska i noclegownie. Zawsze kiedy ktoś się zgłosi do nas z informacją, że mają u siebie przypadki koronawirusa, to nie ma takiej możliwości, żeby nie otrzymali pomocy.
Jak szybko jesteście w stanie udzielić wsparcia, jeśli np. szpital zgłosi, że ma u siebie przypadki koronawirusa?
M. Ch.: Kiedy otrzymaliśmy telefon ze Szpitala Specjalistycznego w Radomiu, wówczas odłożyliśmy zamówienie w naszych szpitalach jednoimiennych w Warszawie na jeden dzień. Pojechaliśmy do Radomia, i w ciągu dwóch godzin dostarczyliśmy im kilkadziesiąt masek. Podobną sytuację mieliśmy w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie wykryto nagle wiele przypadków COVID-19. Od momentu, kiedy dostaliśmy tę informację do momentu doręczenia minęło 7 godzin, mimo, że nie było nikogo w okolicy, kto mógłby dostarczyć sprzęt.
Kto jest zaangażowany w Waszą inicjatywę MDM? Jak wielu wolontariuszy działa z Wami w Warszawie?
M. Ch.: W Warszawie jest to chyba największa grupa z całej Polski, dlatego, że łączymy dużo różnych organizacji naraz. Są z nami drukarze 3D, którzy drukują adaptery – ponad 100 osób. Oprócz tego jest grupa 8-9 wolontariuszy, którzy przez przeszło 2 tygodnie codziennie na własny koszt jeździli po Warszawie, odwiedzając darczyńców – prywatne osoby, które zdecydowały się przekazać nam swoją maskę - od Warszawiaków otrzymaliśmy ponad 500 masek. Oprócz tego w domach jest kilkanaście osób, które pomagają nam zdalnie. A to tylko Warszawa. Myślę, że w całej Polsce działa z nami kilkaset osób.
Akcję bardzo wsparł producent, przekazując 4 tysiące masek, do większości których przekazaliśmy adaptery. Bardzo cieszymy się też ze współpracy z WOŚP, która zakupiła 10 tysięcy masek. My dołożyliśmy ze swojej strony 10 tysięcy adapterów. Chcielibyśmy w tym miejscu bardzo podziękować firmom 3D LAB, YASA Motors Poland, Andrychowskiej Fabryce Maszyn Defum s.a. i Grupie VELUX, które przyszły nam z pomocą, za ogromne zaangażowanie swoich pracowników w ostatnich dniach. Szacuję, że w całej Polsce zostało przekazanych do tej pory 18 - 19 tys. masek. Wydaje się, że to bardzo duża liczba, ale wciąż nie udaje się zabezpieczyć wszystkich. Licząc obecne zapotrzebowanie, oszacowaliśmy je na poziomie około 70 tys. masek, nie wliczając DPSów, domów dziecka, czy ośrodków dla osób bezdomnych.
Jaka jest największe wyzwanie z jakim się mierzycie, największa potrzeba?
M. Ch.: Bardzo potrzebujemy w tym momencie dwóch rzeczy. Pierwszą są maski. Dzisiaj każda maska jaką możemy przekazać medykom jest na wagę złota. Jeśli ktoś zdecydowałby się przekazać swoją maskę, będziemy bardzo wdzięczni. A druga rzecz to środki na zakup filtrów.
Planujecie kontynuować pracę w najbliższych kilku miesiącach?
M. Ch.: Tak, to czego się najbardziej obawiamy, to prognozowanej drugiej fali zakażeń. Naszym celem jest to, żeby na tę drugą fale medycy byli możliwie najlepiej przygotowani.
Rozmowa: Olga Bartosiewicz
Zdjęcia przekazane przez Malwinę Klimek, Maska Dla Medyka