Pomocne Bielany – to grupa sąsiedzka stworzona na Bielanach. Wokół grupy powstała zaangażowana społeczność, która dba o potrzeby starszych mieszkańców dzielnicy oraz wszystkich tych sąsiadów, którzy potrzebują wsparcia. Dba też o swoich lokalnych przedsiębiorców, a ci odwdzięczają się podobnym zaangażowaniem na rzecz mieszkańców i na rzecz miasta.

Pani Moniko, jak powstała grupa Pomocne Bielany? Kiedy zaczęliście działać? 

Monika Szadkowska: Wpadłam na ten pomysł dokładnie 13 marca, w piątek. Był sam początek epidemii, kiedy większość z nas nie zdawała sobie jeszcze sprawy, że może się ona rozwinąć w coś poważnego. Już wtedy wiedziałam jednak, że będzie potrzebna pomoc. Bielany są dzielnicą, w której mieszka bardzo wielu seniorów, jest ich prawie 44 tysiące. Ponieważ od zawsze działałam społecznie i bardzo często działam z seniorami, więc głównie myśl o nich wtedy mi przyświecała. Chciałam nawet ten pomysł przedyskutować z moim przyjacielem, ale pora była późna… więc nie czekając wybrałam polecenie „utwórz grupę”. Wymyśliłam nazwę, opisałam co w tej grupie ma się dziać, zaprosiłam znajomych, około 30 osób, i poszłam spać. Kiedy rano włączyłam komputer, w grupie było zarejestrowanych już 127 osób, po dwóch dniach było niemal 700, no i się zaczęło. Zaczęło się i trwa do dzisiaj. 

pb1

Jak wygląda koordynowanie grupą?

M. Sz.: Bielany wbrew pozorom są dosyć spore. Planując działania „Pomocnych Bielan” doszłam do wniosku, że konieczne będzie podzielenie dzielnicy na sektory. Wyróżniłam sektory osiedlowe i zaczęłam szukać koordynatorów tych sektorów. To bardzo usprawniło działanie. Koordynatorzy są mieszkańcami osiedli, do których obsługi się zgłosili, mają świetną orientację dotyczącą bloków, klatek. Wówczas rozpoczęliśmy pierwszy etap – przygotowanie plakatów i ich kolportaż. Chwilę później zaczęli się zgłaszać seniorzy. 

Bardzo szybko przyszła też myśl, że na pewno będzie potrzeba dużej ilości środków ochrony osobistej. Zakupiłam rękawiczki, płyny dezynfekcyjne, ale już maseczki na rynku ciężko było znaleźć. I wtedy stwierdziłam, że będziemy szyli maseczki, także z myślą o dostarczaniu ich do szpitali. Ogłosiłam zbiórkę materiałów, gumek, wszystkiego, z czego można je uszyć. Okazało się, że zarówno osób posiadających umiejętności krawieckie, jak i maszyn do szycia jest na Bielanach sporo. Jedna z dziewczyn, która jest krawcową zgodziła się koordynować sekcją szyjącą. I teraz Dominika odpowiada za wszystko co jest związane z maseczkami, co bardzo usprawnia pracę.

W dalszej kolejności okazało się, że potrzebna będzie sekcja transportowa. Wówczas pojawiło się moje ogłoszenie na warszawskich grupach, że szukam rowerzystów. Pomógł mi w tym syn, zamieszczając ogłoszenie na grupach studenckich. Zgłosiło się bardzo wielu młodych ludzi chętnych do rozwożenia posiłków w rejonie Bielan - nie tylko rowerzyści, ale też zmotoryzowani. Obecnie sekcja transportowa to ludzie do zadań specjalnych – przewiezienia większego transportu żywności, dostarczenia maseczek czy przyłbic do szpitala, zawiezienia seniora na wizytę lekarską.

Kiedy zaczęliśmy rozwozić maseczki do szpitali, pomyślałam, że przydałoby się osłodzić służbom medycznym życie i powołałam sekcję cukierniczą, która piecze ciasta.

pb5

Jakie emocje towarzyszą Waszym działaniom? Czy te emocje zmieniają się na przestrzeni czasu?

M. Sz.: Osoby najaktywniejsze, koordynatorzy, administratorzy, żyją cały czas w bardzo dużym tempie. To są osoby z natury bardzo energetyczne, ale oczywiście zdarzają się momenty załamania, stagnacji, zawieszenia. Zawsze trzeba obserwować swoich ludzi, czy w zespole ktoś nie ma spadku nastroju. Od początku miałam tego świadomość, że tak się będzie działo i te przypuszczenia się potwierdziły. Sama dwa razy jechałam do osób, które miały chwilowe załamanie. Ale ta grupa też ma spełniać właśnie takie zadanie - nie tylko pomoc doraźna w sensie przyniesienia obiadu, wyjścia z psem czy zawiezienia do lekarza, ale też wsparcie psychiczne, takie czysto ludzkie. Ja także miałam weekend, kiedy potrzebowałam wycieszenia i zastanowienia, taki moment niewiedzy co dalej. To jest naturalne. Z tym, że nie trzeba zatrzymywać się przy tej myśli. Trzeba wyciągać jeden drugiego za uszy. Moim założeniem od początku było to, żeby grupa była grupą pozytywną, grupą sąsiedzkiego wsparcia. Nigdy nie znalazł się post, który by wprowadzał w zły nastrój. Staramy się, żeby Pomocne Bielany były pogodne i przyjazne w tym nieprzyjaznym czasie. 

pb6

Jakby miała Pani przywołać sytuację, która Panią zaskoczyła, co by to było? 

M. Sz.: To, co mnie wprawiło w osłupienie, to ilość osób chcących pomagać. Mieliśmy taką sytuację, że dziewczynka z niepełnosprawnością, wskutek obostrzeń straciła możliwość kontynuowania rehabilitacji. W ciągu doby zebraliśmy pełną kwotę potrzebną na zakup dla niej bieżni do ćwiczeń. Takich sytuacji jest więcej. Jedna z mieszkanek Bielan upiekła ciasteczka na aukcję i cały dochód przeznaczyła dla nas, na materiały do szycia maseczek. Później tych aukcji było więcej. Wiem jacy są Bielańczycy. Co roku organizuję Bielański Finał WOŚP i wiem jaki zawsze jest odzew, jak Mieszkancy są hojni, ale nie wiedziałam, że aż tak. 

Lokalna kawiarnia Roślina zupełnie za darmo gotuje dla naszych Podopiecznych obiady, podobnie jak Gniazdo Piratów. Grupa „Pomocne Bielany” każdego dnia zbiera produkty spożywcze do przygotowania posiłków. Kilka razy potrzebna była pomoc prawna, porada ginekologiczna. I w grupie też znaleźli się specjaliści, którzy pomogli. Była pilna przeprowadzka, była potrzeba umeblowania mieszkania po spaleniu. Nie ma rzeczy niemożliwych. Wszystko w tej grupie działa bardzo spontanicznie i wiele rzeczy nie jest zaplanowanych.

pb4

Czy myślała Pani nad tym, co by było, gdyby nie założyła Pani grupy?

M. Sz.: Wówczas ktoś inny z Bielan by ją założył, jestem o tym przekonana!

Co będzie po epidemii? Czy chciałaby Pani utrzymać funkcjonowanie grupy? Jeśli tak, to w jakiej formie

M. Sz.: Trochę się nad tym zastanawiałam. Na pewno będzie coś później. Poznało się tyle osób, stworzyła się zażyłość i bliskość. Wielu osób nie widziałam, nie znam ich poza światem wirtualnym. Ale już obiecałam sobie, że jak tylko epidemia się skończy, to zorganizuję wielkie spotkanie „Pomocnych Bielan”, gdzie wszyscy się poznamy, będziemy mogli sobie podać rękę, uściskać i podziękować. A potem? Myślę, że nawet gdyby tego nie planować i nie rozmyślać nad tym, to i tak naturalnie będzie to miało swój dalszy ciąg. Bo powstała niesamowita grupa, która jest i będzie gotowa działać dalej. Bo Bielany to nie stan umysłu, to stan serca.


Rozmowa: Olga Bartosiewicz


Zdjęcia przekazane przez Monikę Szadkowską, Pomocne Bielany


Jeśli chcesz włączyć się w działania pomocowe, poznaj szczegóły kampanii #pomocsąsiedzka lub sprawdź oferty wolontariatu dostępne na naszym portalu - www.ochotnicy.waw.pl.
Szukasz inspiracji do działania? Znajdź nas na Instragam'ie.