O wolontariacie na rzecz kotów w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt "Na Paluchu" rozmawiamy z wieloletnią wolontariuszką - Małgorzatą Zbrozińską.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z wolontariatem? Ile lat jesteś wolontariuszką?

Małgorzata Zbrozińska: Na wolontariat zdecydowałam się ponad 8 lat temu. Wszystko zaczęło się w styczniu 2011 roku, gdy przyjechałam do Schroniska "Na Paluchu", aby zadoptować czarną kotkę, która miała być towarzyszką mojego buraska Filonka po śmierci czarnej Zuzi. Tego dnia do adopcji nie doszło, ale ja bardzo przeżyłam wizytę w Schronisku. Wiedziałam, że nie mogę przejść obok kotów obojętnie.

Właściwie dlaczego wybrałaś wolontariat na rzecz bezdomnych kotów?

M.Z.: Może dlatego, że w domu miałam koty? Może dlatego, że mniej jest osób chętnych do "kociego" wolontariatu? Może widząc przerażenie, rezygnację, poddawanie się istot zamkniętych w małej przestrzeni? Koty bardzo źle znoszą zamknięcie, porzucenie. Trudno powiedzieć, ale pewnego dnia poczułam, że muszę tym kotom pomóc.         

Małgorzata ZbrozińskaZdjęcie kota

Czy wyobrażasz sobie swoje życie bez kotów? Co daje Ci kontakt ze zwierzętami?     

M.Z.: Mój dom bez kotów nie byłby moim domem. One są jak członkowie rodziny. Koty nie jeden raz stały się moim antidotum na zmartwienia. Kiedy wracam do domu zmęczona, zła, smutna, zrezygnowana i mam wszystkich dość, a w progu patrzy na mnie kilka par oczu spokojnych, stęsknionych, to złość mija. Wiadomo, koty problemów nie rozwiążą, ale pozwalają o nich na chwilę zapomnieć. Zwierzęta w ogóle mają małe wymagania w porównaniu z ludźmi. Kontakt z nimi to nauka, aby nie żądać zbyt wiele, a cieszyć się tym co się posiada. Uczą również spokoju, panowania nad emocjami.                

Na czym polegają Twoje zadania?

M.Z.: W Schronisku, oprócz pomocy opiekunom przy sprzątaniu kocich klatek, karmieniu, przygotowaniu posłanek, pielęgnacji futer i innych czynności higienicznych, każdy wolontariusz wspiera również promocję kotów. Aby napisać dobre ogłoszenie i móc mówić o jakimś kocie, trzeba go lepiej poznać. Tylko bezpośredni kontakt i obserwacja dają taką możliwość. Stąd dużo czasu spędzamy na poznawaniu każdego kota, jego charakteru, potrzeb i wymagań, aby trafił do właściwego, dobrze dobranego domu. Wolontariusz zajmuje się też socjalizacją kotów trudniejszych i wycofanych.

Czego nauczyłaś się podczas wolontariatu?

Na pewno współpracy, w pojedynkę pomaganie jest niezwykle trudne. Samodyscypliny i systematyczności. Wolontariat daje tak nieograniczone możliwości niesienia pomocy, że człowiek ciągle mobilizuje się do poszukiwania i wymyślania coraz lepszych rozwiązań jej niesienia. Ciągle o tym myślę.

Małgorzata ZbrozińskaMałgorzata Zbrozińska

Jakie korzyści czerpiesz z wolontariatu?

M.Z.: Jestem komuś potrzebna. Poza tym poznałam wiele osób, które myślą i robią to samo co ja i to są fajne znajomości i dobre, wspólne działania.

Co daje Ci największą satysfakcję?

M.Z.: Znalezienie domu nieuleczalnie choremu kotu, na dożycie, kotu przewlekle choremu, kotu z problemami behawioralnymi. To są trudne przypadki i taka adopcja daje mnóstwo satysfakcji.

Najlepsze wspomnienie z wolontariatu w Schronisku na Paluchu, to?

M.Z.: To właśnie znalezienie domów kotom trudnym, czasem przypadkom wręcz beznadziejnym do adopcji. Ale mam też nadzieję, że najlepsze wspomnienie jest przede mną. To wybudowanie nowej i dużej kociarni w Schronisku na Paluchu, odpowiednio dostosowanej dla kocich potrzeb. Na ten moment jest to tylko w zakresie marzeń wolontariuszy.

Komu poleciłabyś wolontariat na rzecz zwierząt? Jak zachęciłabyś inny do spędzania czasu wolnego w formie wolontariatu?

M.Z.: Wolontariat jest przede wszystkim dla osób odpowiedzialnych i empatycznych. Jest dla osób, które potrafią swoje własne „ja” zostawić przed furtką schroniska, bo po drugiej stronie liczą się tylko pokrzywdzone przez los zwierzęta. I tu jest się właśnie dla nich. Wolontariat jest dla osób, które potrafią wczuć się w sytuację tych cudownych istot. Jest to mimo wszystko bardzo trudne, głównie psychicznie. Bo spotykamy się też ze śmiercią zwierząt, kalectwem. Ale też nie ma wspanialszego uczucia, gdy na naszych oczach otwiera się wycofany kot lub gdy dochodzi do adopcji bardzo chorego, który w domu ma szansę na wyzdrowienie lub spokojną, paliatywną opiekę. 

Trzeba sobie również od razu powiedzieć, że pochłania dużo czasu i przyjście do schroniska raz na miesiąc, to nie wolontariat.  Wolontariat to jak hobby, tyle że nie służy nam samym, ale daje wiele dobra tym słabszym. Wolontariusz musi być twardzielem z otwartym sercem, a takich osób jest wiele, tylko nie wszyscy znają tę prawdę o sobie. Warto się o tym przekonać. Nasz wolny czas możemy podarować innym, a to jest naprawdę przyjemne.

Dziękuję za rozmowę!

 

Rozmowa i zdjęcia: Dorota Kaczmarek, portal www.ochotnicy.waw.pl, Urząd m.st. Warszawy. 


Aktualnie na adopcję czeka 657 zwierząt – psów i kotów. Jeśli jesteś zainteresowany/a wolontariatem na rzecz kotów, poznaj ofertę – tutaj. Chcesz zaangażować się w pomoc bezdomnym psom - tutaj

Zachęcamy także do przeczytania wywiadu z Julią Missalą - tutaj, a także z Pauliną Ziętcik – tutaj, które są wolontariuszkami w Schronisku na Paluchu.